Zielone curry z dorszem i zielonymi warzywami

Zielona pasta curry jest jednym z moich ulubionych dodatków w kuchni tajskiej. Idealnie wpisuje się w mój kulinarny gust, a uzupełniona mlekiem kokosowym, kolendrą i liśćmi kafiru, jest idealną bazą do różnorakich odmian curry. Do tego ryż jaśminowy, który ja najczęściej gotuję z dodatkiem kory cynamonu i kilkoma gwiazdkami anyżu, a w efekcie powstaje danie, według mnie, wyśmienite. W przygotowywaniu curry najlepsze, poza jego smakiem jest jeszcze to, że wystarczy pół godziny i możemy cieszyć się ciepłym daniem, przy minimum zaangażowania. To danie po prostu robi się prawie samo.

Dzisiejsza wersja to połączenie polędwiczki z dorsza (kupionej w naszym lokalnym Lidlu) z brokułem i zielonym groszkiem. Całość jest bardzo aromatyczna, pachnąca egzotyką i wyjątkowo smaczna. Serdecznie polecam, zwłaszcza, że jest to kolejny dobry sposób, aby przemycić dzieciom rybę. Jeżeli nie macie ochoty na rybę, identyczne curry można przygotować wykorzystując zamiast dorsza, mięso z piersi kurczaka, bądź indyka. Serdecznie polecam!!!

Zielone curry z dorszem

Składniki (na 4 porcje):

  • 1 duża łyżka zielonej pasty curry
  • 1 opakowanie mleka kokosowego 400 g
  • 50 ml wody
  • 1 łyżka cukru kokosowego
  • 400 g  polędwiczki z dorsza, lub fileta z dorsza
  • 1 mały brokuł
  • 3 łodygi selera naciowego
  • 250 g zielonego groszku (u mnie mrożony)
  • 4 liście kafiru
  • 1 limonka
  • 3 łyżki sosu rybnego
  • pęczek kolędry
  • 1 szklanka ryżu
  • gwiazdka anyżu, kora cynamonu, do gotowania ryżu
  • 2 łyżki oleju kokosowego
  • sól i pieprz

Sposób przygotowania:

W garnku zagotować 3 szklanki wody, dodać małą łyżeczkę soli, wrzucić korę cynamonu oraz anyż, dosypać ryż i gotować około 15 minut, aż ryż wciągnie całą wodę. W międzyczasie pokroić dorsza w grubą kostkę. Brokuła umyć, podzielić na małe gałązki, selera umyć, osuszyć i pokroić w plasterki.

Na patelni podgrzać olej, dołożyć pastę curry i chwilę smażyć. Podlać wodą i dodać dwie łyżki mleka kokosowego. Zagotować, a następnie dodać cukier i sos rybny. Na patelnię wrzucić dorsza i chwilę smażyć. Następnie dodać warzywa oraz liście kafiru i dusić pod przykryciem około 5 minut. Po tym czasie wlać resztę mleka kokosowego, zagotować, zmniejszyć gaz i gotować już bez przykrycia kolejne 5-7 minut, co jakiś czas mieszając. W międzyczasie pokroić kolendrę. Ugotowane curry doprawić sokiem z limonki, solą i pieprzem, a następnie posypać kolendrą. Podawać z ugotowanym z przyprawami ryżem jaśminowym. Smacznego!!!

Jajka na szpinaku z łososiem

Dziś kolejna propozycja na zdrowe białkowo-tłuszczowe śniadanie. Tak sobie myślę, że takie śniadania to niezły „kop” na cały dzień. Mnie po takim solidnym śniadaniu długo „trzyma” i nie czuję się głodna co najmniej do południa… Wprawdzie w temacie odżywiania teorii jest kilka, jedna mówi, że bezwzględnie należy spożywać posiłki w małych odstępach czasu, inna zaś, że należy jeść wtedy, gdy czujemy się głodni. Mnie samej zdecydowanie bliżej jest do tej drugiej, w zasadzie głównie dlatego, że gdy rzucam się w wir codziennych obowiązków, zwyczajnie zapominam o tym, by jeść co 3 godziny. Takie zaś „solidne” białkowo-tłuszczowe śniadanie daje mi dużego „powera” i spokój do obiadu. Nie mam uczucia ssania w żołądku w okolicy 10, nie rzucam się też wygłodniała na kolejny posiłek. Dla mnie takie rozwiązanie jest idealne.

Dodatkowo czytałam ostatnio, że białkowo-tłuszczowe śniadanie to idealny sposób na podkręcenie metabolizmu i muszę się przyznać, że ta teoria bardzo, ale to bardzo mi odpowiada. Jeśli Wam też, to proponuję wypróbować nowy przepis 🙂 Smacznego!!!

Jajka w koszulce na szpinaku z łososiem

Składniki (2 porcje):

  • 4 jajka
  • 1 opakowanie szpinaku 250g
  • 1 duża cebula
  • 3 ząbki czosnku
  • 1 łyżeczka masła klarowanego
  • 1 opakowanie łososia wędzonego w plastrach 100g
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 1 łyżka octu jabłkowego
  • 1 łyżeczka syropu z agawy
  • 1 łyżeczka musztardy dijon
  • 1/4 łyżeczki curry
  • 2-3 łyżki siekanego szczypiorku
  • 2 łyżki octu spirytusowego (do gotowania jajek)

Sposób przygotowania:

Cebulę i czosnek obieramy i drobno siekamy. Szpinak myjemy, osuszamy w suszarce do sałaty. Na patelni rozgrzewamy masło klarowane, dodajemy cebulkę i czosnek i chwilę dusimy. Po jakiś 3-5 minutach dodajemy osuszony szpinak. Przesmażamy krótko, aż szpinak zmięknie, doprawiamy solą i pieprzem do smaku. Podduszony szpinak przekładamy na talerz. Na wierzch układamy plasterki łososia.

Do garnka wlewamy wodę, dodajemy ocet spirytusowy i gotujemy. Jajko wbijamy do małej miseczki. Gdy woda w garnku zaczyna wrzeć, mieszamy ją łyżką aby wywołać, tzw. wir, w środek wiru wrzucamy jajko. Zmniejszamy ogień i gotujemy jajko 2,5-3 minut, w zależności jak bardzo płynne jajko lubicie. Po tym czasie wyjmujemy jajko z garnka łyżką cedzakową. Z kolejnymi jajkami postępujemy analogicznie. Jajka układamy na szpinaku z łososiem.

Do kubka wlewamy oliwę z oliwek, dodajemy ocet jabłkowy, syrop z agawy i musztardę oraz curry, mieszamy dokładnie i polewamy po jakach. Posypujemy po wierzchu solą, pieprzem i szczypiorkiem.

Smacznego!!!

Lasagne ze szparagami, łososiem i szynką parmeńską

Co rok jest u nas w domu ta sama sytuacja… gdy nadchodzi sezon szparagowy pojawiają się one u nas na stole tak często jak tylko się da. Uwielbiam szparagi, mogła bym je jeść non stop, ale po kilkunastu dniach moja rodzina zaczyna protestować. Dla nich szparagi każdego dnia to za dużo, dla mnie, niestety, nie. Ale dzięki tej mojej miłości do szparagów, podczas tego bardzo krótkiego sezonu zawsze pojawia się jakaś nowa, szparagowa, perełka 🙂 Tym razem jest to lasagne ze szparagami, łososiem i szynką parmeńską.

Pewnie dla niektórych połączenie łososia z szynką jest zaskakujące, ale wierzcie mi, warto to wypróbować. Od pewnego czasu, po warsztatach kulinarnych z Tomkiem Jakubiakiem, polubiłam się z połączeniem ryby i mięsa. Genialnie smakuje np. tatar z łososia ze skwarkami z boczku 🙂 polecam wypróbować. A w dzisiejszym daniu łosoś z szynką parmeńską, komponuje się wyśmienicie, do tego delikatne, lekko twardawe szparagi, cytrynowy sos beszamelowy i makaron. Po prostu, niebo w gębie. Kto z Was spróbuje, na pewno nie będzie żałował. Danie to idealnie sprawdzi się na różnorakie przyjęcia, można przygotować wcześniej, wstawić do lodówki, a upiec tuż przed podaniem.

Smacznego!!!

Lasagne ze szparagami, łososiem i szynką parmeńską

Składniki:

  • 750 g  filetu łososia
  • 2 pęczki zielonych szparagów
  • 100 g szynki parmeńskiej (u mnie to było 10 plasterków)
  • płaty lasagne (u mnie 12 sztuk)
  • 50 g parmezanu w płatkach

Sos beszamelowy:

  • 125 g  parmezanu
  • 100 g masła
  • 3 łyżki mąki pszennej
  • 750 ml mleka
  • skórka starta z 1 cytryny
  • sok z 1/2 cytryny
  • sól, pieprz
  • 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • odrobina oliwy z oliwek (około 1 łyżka, aby wysmarować naczynie)

Sposób przygotowania:

W pierwszej kolejności przygotowujemy sos beszamelowy. Cytrynę myjemy dokładnie, sparzamy gorącą wodą, ścieramy skórkę i wyciskamy sok do małego naczynia.  W garnku rozpuszczamy masło, do rozpuszczonego masła dodajemy mąkę i krótko przesmażamy. Gdy już zaczyna lekko żółknąć dodajemy mleko i dokładnie mieszamy w celu usunięcia grudek. Gotujemy, aż sos się zagotuje i zgęstnieje, mieszając cały czas. W trakcie gotowania dodajemy sól, pieprz i gałkę muszkatołowa. Do ugotowanego sosu dodajemy skórkę z cytryny i sok cytrynowy oraz parmezan. Dokładnie mieszamy i zdejmujemy z ognia.

Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni, dół-góra, bez termoobiegu. W dużym garnku zagotowujemy wodę z 1 łyżeczką soli. W międzyczasie myjemy łososia, osuszamy go, wyjmujemy ewentualne ości i kroimy w paski, mniej więcej, 1-1,5 cm. Szparagi myjemy, osuszamy, odłamujemy zdrewniałe końce i kroimy wzdłuż. Naczynie żaroodporne (u mnie był to prostokąt 20 x 28 cm),  smarujemy dokładnie oliwą z oliwek. Do gotującej wody wkładamy po 2-3 płaty lasagne, gotujemy je około 5 minut i wyjmujemy, układamy w naczyniu żaroodpornym.

TIP: Ja gotowałam po 4 płatki, bo tyle mieści się na jednej warstwie naczynia. Po ugotowaniu porcji wkładałam następną, a w międzyczasie układałam wkład lasagne. 

Na warstwę makaronu wykładamy dosłownie 2-3 łyżki sosu beszamelowego, rozsmarowujemy, a następnie układamy kolejno szparagi, na zmianę z łososiem. Posypujemy solą i pieprzem. Następnie przykrywamy to kilkoma plasterkami szynki parmeńskiej i wykładamy porcję sosu beszamelowego. Układamy kolejną obgotowaną porcję makaronu i postępujemy ponownie tak samo układając kolejną warstwę. Na wierzch kładziemy znów makaron, smarujemy go sosem i posypujemy obficie parmezanem w płatkach. Tak przygotowaną lasagne wkładamy do nagrzanego piekarnika na 30 minut. Wyjmujemy, kroimy na kawałki i podajemy. Wyśmienicie smakuje w letni dzień z lampką białego wina. Polecam i smacznego!!!

 

Dorsz a’la caprese z pomidorami, pesto i mozzarellą

Pomysłów na podanie ryby w taki sposób aby moja młodsza córka zjadła z przyjemnością szukam wciąż. Dotychczasowe pomysły przechodziły z różnym skutkiem, jedne zagościły u nas na stałe, jak np. curry z łososia, inne po kilku próbach nie przeszły pozytywnie werdyktu tego małoletniego jury. Na szczęście ten przepis należy do tej pierwszej grupy. Może to zasługa delikatnego dorsza, może ulubione połączenie mozzarelli z pomidorami, nie wiem, ale aż miło było patrzeć jak rybka znikała z talerza. A wiadomo, „ryba wpływa na wszystko” 😉 więc warto się postarać, aby znaleźć taką która zagości na stałe.

Samo przygotowanie jest dziecinnie proste i zajmuje dosłownie kilka minut, potem pieczenie w piekarniku i po mniej więcej pół godzinie można się cieszyć pysznym posiłkiem. Polecam bardzo serdecznie, bo warto spróbować.

Dorsz a’la caprese z pomidorami, pesto i mozzarellą

Składniki (3 porcje):

  • 3 polędwiczki  z dorsza po około 150 g każda
  • 1 opakowanie mozzarelli w kulce 200 g
  • 3 średniej wielkości pomidory
  • około 100 g pesto (ja użyłam gotowego, ale można przygotować samodzielnie)
  • pęczek bazylli
  • oliwa z oliwek
  • sól i pieprz

Sposób przygotowania:

Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni. Polędwiczki rozmrażamy, jeżeli były zamrożone, myjemy i osuszamy ręcznikiem. Pomidory sparzymy wrzątkiem i obieramy ze skórki, kroimy w plasterki. Mozzarelle odlewamy z zalewy i również kroimy w plastry. Naczynie żaroodporne smarujemy oliwą z oliwek. Osuszone polędwiczki smarujemy pesto, układamy na spodzie naczynia żaroodpornego i doprawiamy solą i pieprzem po wierzchu. Następnie na każdej polędwiczce układamy na przemian pomidora i mozzarellę jak w klasycznej wersji caprese. Ponownie posypujemy odrobiną soli i pieprzu. Bazylię myjemy, osuszamy, siekamy i posypujemy po wierzchu pomidorów i mozzarelli.

Całość wstawiamy do piekarnika na 20-30 minut, tak aby ser się roztopił. Możemy podawać solo, lub w połączeniu z ziemniakami. Smacznego!!!

  

 

 

Początek sezonu grillowego – łosoś w folii

Kolejny weekend rozpieszczał nas pięknym słońcem wobec czego sezon grillowy można uznać za w pełni rozpoczęty. Wprawdzie pierwszy raz odpaliliśmy grilla jeszcze w marcu, ale te dwa ostatnie weekendy to już było grillowanie na całego. Jak zwykle pojawiły się klasyki, czyli kiełbaska biała i czerwona, kaszanka, którą ja piekę w folii z cebulką i przyprawami, karkówka, indyk, piersi z kurczaka… czyli nasz polski standard. Osobiście jednak wolę z grilla coś lżejszego, wiec pojawiają się u nas również grillowane warzywa oraz ryby. Dziś proponuję Wam prostego w przygotowaniu i bardzo smacznego łososia. Ja marynuje go przynajmniej dwie godziny wcześniej, aby dobrze przeszedł przyprawami. Idealnie jest gdy uda się zamarynować go dzień wcześniej. Serdecznie polecam wypróbować ten przepis, zwłaszcza, że kolejny weekend również ma być słoneczny 🙂

Ja łososia podałam go z prostą sałatką z sosem balsamicznym. Do miksu sałat dorzuciłam pomidorki koktajlowe, truskawki i trochę czerwonej cebuli. Całość smakowała obłędnie. Oczywiście przepis ten można również wykorzystać piekąc łososia w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez około 20-25 minut.

Łosoś z grilla pieczony w folii

Składniki (na 3 duże porcje):

  • 3 kawałki łososia ze skórą po około 150-200 g
  • 3 ząbki czosnku
  • około 1/2 łyżeczki soli gruboziarnistej
  • 1/2 papryczki chilli
  • 1/2 limonki
  • 2 cm kawałek imbiru
  • pęczek kolendry
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 1 łyżeczka miodu
  • sól i pieprz do smaku

Sposób przygotowania:

Łososia myjemy, osuszamy, usuwamy ewentualne ości. Czosnek obieramy, papryczkę chilli oczyszczamy z pestek i drobno kroimy, imbir obieramy ze skórki. Do moździerza wrzucamy pokrojone na plasterki ząbki czosnku i dodajemy gruboziarnistą sól. Rozcieramy sól z czosnkiem, do roztartej masy dodajemy drobno pokrojoną papryczkę chilli, korzeń imbiru ścieramy na tarce o drobnych oczkach i również dodajemy do masy z czosnku i soli. Dalej rozcieramy do uzyskania papki. Kolendrę myjemy, siekamy dodajemy do naszej masy w moździerzu. W następnej kolejności do moździerza wlewamy oliwę z oliwek, sok wyciśnięty z limonki oraz miód. Wszystko dokładnie rozcieramy.

Odrywamy kawałek folii aluminiowej wielkości kartki A4, na środek kładziemy kawałek łososia, wierzch łososia smarujemy łyżką naszej marynaty uważając aby posmarować również boki ryby. Następnie składamy folię wzdłuż, a następnie boki, tak aby uzyskać formę zapakowanej paczki. Tak przygotowane „pakiety” wkładamy do lodówki, aby się zamarynowały.

Po czasie jaki przeznaczyliśmy na marynowanie (minimum 2 godziny) rozpalamy grilla. Na rozgrzane palenisko kładziemy nasze pakieciki i grillujemy około 25-30 minut. Upieczoną rybę zdejmujemy z grilla, wypakowujemy z folii i podajemy.

Smacznego!!!

Kolejne białkowo-tłuszczowe śniadanie – sałatka z tuńczykiem

U mnie w domu królują dwie wersje śniadań, klasyczne słodkie owsianki, jaglanki, lub zestawy białkowo-tłuszczowe. Zdania dietetyków są bardzo podzielone w temacie tego, które z tych zestawów są lepsze. Ja osobiście przeplatam je najczęściej na zmianę, czyli jeśli dziś była owsianka, to jutro będzie śniadanie białkowo-tłuszczowe. Prawda jest jednak taka, że po śniadaniu białkowo-tłuszczowym czuję się zdecydowanie lżej, niż po węglowodanach z owocami. Tak już mam… dla odmiany moja młodsza córka zdecydowanie preferuje wersje z owocami.

Dzisiejsza propozycja to moja wariacja na temat tuńczyka, który podawany jest w restauracjach w Hiszpanii jako przystawka w różnych wersjach. Mamy więc tuńczyka z pomidorami, tuńczyka z papryką, tuńczyka z grillowanymi warzywami. Propozycje są przeróżne, niestety tuńczyk, jaki można dostać u nas w sklepach mocno odbiega od tego, który jest w sklepach np. w mojej ukochanej Andaluzji, ale dodając go do sałatki w tak słoneczny poranek, jak dziś można się poczuć prawie jak na półwyspie iberyjskim 🙂 Podsumowując dzisiejsza sałatka to połączenie tuńczyka w sosie własnym z grillowaną papryką. Lekko, szybko, łatwo i jak pysznie, mniam.

Sałatka z tuńczykiem i grillowaną papryką

Składniki (na dwie porcje):

  • dwie garści świeżego szpinaku (jeżeli nie macie szpinaku, można użyć roszpunki, rukoli, czy innego rodzaju sałaty)
  • około 200 g grillowana czerwona papryka w zalewie (waga po odsączeniu, w moim przypadku było to pół opakowania grillowanej papryki kupionej w Lidlu)
  • 1 opakowanie tuńczyka w sosie własnym 185 g (mała puszka)
  • 1 czerwona cebula
  •  2 łyżki oleju lnianego
  • 1/2 łyżki octu balsamicznego
  • 1 łyżka płynnego miodu, lub syropu z agawy
  • sól i pieprz

Sposób przygotowania:

Szpinak myjemy i osuszamy w suszarce do sałaty, cebulę kroimy w drobną kostkę. Paprykę odsączamy z zalewy i kroimy na długie paski. tuńczyka odsączamy z zalewy. Na spód talerza, lub miski, wykładamy szpinak, bądź inną zieleninę, następnie układamy paprykę, tuńczyka i posypujemy pokrojoną cebulą. W kubku mieszamy składniki na sos, czyli olej, ocet i miód. Doprawiamy sos solą i pieprzem do smaku. Polewamy po wierzchu sałatki. Smacznego!!!

 

 

Polędwiczka z dorsza w porach – czyli pyszny obiad nie tylko od święta

Czasami uda mi się u nas w domu przemycić tradycyjny, rybny obiad. Nie jest to łatwe, gdyż moja młodsza latorośl zdecydowanie odmawia spożywania ryb za wyjątkiem łososia w prawie każdej postaci. Tym razem na szczęście się udało, a to w zasadzie tylko dzięki zapachowi, jaki rozchodził się w kuchni podczas gotowania tej rybki. Córka skuszona zapachem, przyszła ze swojego pokoju z pytaniem „co tak ładnie pachnie?”, gdy dowiedziała się, że to ryba, uznała że spróbuje. No i na szczęście był sukces. Wprawdzie stwierdziła, że „ten por to jest lepszy niż ta ryba, ale razem może być”. Nieważne, grunt, że zdrowy duży kawałek dorsza wylądował w małym brzuchu, a wiadomo „ryba wpływa na wszystko” na dzieci też 🙂 Można więc odhaczyć kolejny sprawdzony przepis na danie z rybą w roli głównej.

U nas polędwica z dorsza pojawiła się z dodatkiem grillowanych warzyw (papryka, cukinia, pieczarki) oraz puree ziemniaczanym z masełkiem i koperkiem. Razem było bardzo smacznie i zdrowo 🙂 Moim zdaniem jest to wyjątkowo łatwy przepis. Smażenie ryby, a w zasadzie jej duszenie zajmuje niewiele czasu, a efekt jest znakomity. Trzeba tylko wziąć pod uwagę fakt, że nieuważne przewracanie ryby może spowodować, że nam się ładne kawałki po prostu rozlecą na patelni. Ja zwykle używam do przewracania dwóch łopatek, jedną podkładam na spód, drugą na wierzch, przewracam i delikatnie zsuwam z łopatki. To według mnie najłatwiejszy sposób.

Gdybyście chcieli wzbogacić to danie, tak jak u mnie grillowanymi warzywami to przygotowanie ich jest dziecinnie proste. Nagrzać piekarnik do 200 stopni. Na blaszce ułożyć pokrojone w kawałki lub plastry warzywa, skropić oliwą, ja mam w tym celu oliwę z oliwek w atomizerze, doprawić delikatnie solą i pieprzem, i grillować w piekarniku około 20 minut. Dobrze jest w trakcie sprawdzić jak wygląda sytuacja. Niektóre warzywa grillują się szybciej, niektóre wolniej.

Polędwiczka z dorsza w sosie serowym

Składniki (4 porcje):

  • 4 kawałki polędwicy z dorsza około 600-800 g
  • 2 duże lub 3 średnie pory
  • 50 g masła klarowanego
  • 1 opakowanie gorgonzoli 200g
  • 100 ml śmietany 30%
  • kilka gałązek świeżego tymianku i rozmarynu
  • sól i pieprz

Sposób przygotowania:

Jeżeli rybę kupiliśmy zamrożoną należy ją rozmrozić. Rozmrożoną, lub świeżą rybę umyć, osuszyć ręcznikiem papierowym oraz posypać z każdej strony solą i świeżo mielonym pieprzem. Odstawić na pół godziny do lodówki. W międzyczasie umyć, osuszyć a następnie drobno pokroić pora. Na dużej patelni roztopić masło klarowane. Dorzucić do patelni pokrojone pory i podsmażyć mieszając do jakiś czas, aż por zmięknie. Zmniejszamy Na podduszonych porach układamy rybę, przykrywamy przykrywką i dusimy około 10 minut. Po tym czasie delikatnie przekładamy na drugą stronę. Polewamy delikatnie śmietaną i rozkruszamy gorgonzolę. Posypujemy po wierzchu pokrojonymi ziołami – tymiankiem i rozmarynem. Przykrywamy ponownie przykrywką i dusimy około 15 minut. Po tym czasie ser powinien się dobrze rozpuścić i oblać naszą rybę. Danie przekładamy na talerze. Ja podaje z puree ziemniaczanym i grillowanymi warzywami. Dobrze będzie też smakować z ryżem oraz duszoną marchewką z groszkiem. Smacznego!!!

 

Śledzik w sosie majonezowo-jogurtowym- pozycja obowiązkowa

Tradycyjny śledzik w sosie majonezowo-jogurtowym to pozycja obowiązkowa u mnie w domu na każde święta, zarówno w Boże Narodzenie, jak i na Wielkanoc, a podczas spotkań towarzyskich często również pojawia się na stole. Myślę, że po części wynika to z faktu, że uwielbiam śledzie. I słowo „uwielbiam” jest tu jak najbardziej na miejscu. Zajadam się nimi w najróżniejszych postaciach. Ten dzisiejszy przepis na sałatkę ze śledziem jest jednym z moich ulubionych, delikatne lekko słodkie danie, z kwaskowym ogóreczkiem i cebulką, do tego sosik z jogurtem i majonezem. Dla mnie pycha.

Pamiętam taką anegdotę z naszej rodziny, gdy zaprosiliśmy do nas znajomych, którzy nie odwiedzają nas zbyt często. Był to taki „śledziowy” okres u nas w domu, jak tylko śledzie się kończyły robiliśmy nową ich wersję i zajadaliśmy się prawie codziennie. Wśród różnych potraw (na szczęście było coś jeszcze) pojawiły się, więc na stole cztery wersje sałatek śledziowych. Sałatki były oczywiście pyszne, ale niestety zaproszeni goście nie lubili śledzi… ALE WTOPA 🙂 Poza tymi sałatkami, było coś jeszcze, ale już nigdy nie przygotowałam potraw na spotkanie towarzyskie z jednej „grupy produktowej”. Ta historia sprzed paru lat dużo mnie nauczyła. Od tamtej pory zawsze staram się aby dania różniły się między sobą, po to, aby już nigdy nie było sytuacji, gdzie gość nie może spróbować połowy dań ze stołu… Dziś się z tego śmieję, ale wierzcie mi, tego wieczoru nie było mi do śmiechu.

Wracając do dzisiejszej sałatki śledziowej, dobrze jest przygotować ją dzień wcześniej, aby smaki dobrze się przegryzły, ale jak jesteśmy niecierpliwi, to po godzinie od przygotowania można już jeść. Polecam serdecznie, na najbliższe święta i nie tylko 🙂

Śledzie w sosie sosie majonezowo-jogurtowym z jabłkiem i ogórkiem kiszonym

Składniki:

  • 1 opakowanie śledzi a’la matias (u mnie to były 4 filety)
  • 1 duży lub 2 małe ogórki kiszone
  • 1 duże jabłko, najlepiej lekko kwaskowe
  • 1 duża lub 2 małe cebule
  • 125 ml jogurtu naturalnego
  • 125 ml majonezu
  • 1 łyżka cukru
  • sok wyciśnięty z 1/2 cytrynu
  • sól, pieprz do smaku

Sposób przygotowania:

Śledzie wyjąć z opakowania, włożyć do miski i zalać zimną wodą, aby się wymoczyły na minimum 2 godziny. TIP: Ja zwykle zostawiam je na noc, a rano przygotowuje sałatkę. Wówczas mamy idealnie przegryzione danie na kolację. Śledzie wyjmujemy z wody, osuszamy ręcznikiem papierowym, kroimy w poprzek na paski o szerokości około 1-2 cm. Wkładamy do pojemnika w którym będziemy wszystko mieszać. Jabłko obieramy ze skórki, następnie ogórki kiszone i jabłko kroimy w drobną (około 0,5 cm kostkę), cebulę siekamy również w drobną kostkę, przekładamy do śledzi. Do naczynia wkładamy majonez i jogurt, dodajemy cukier i sok z cytryny, mieszamy i dodajemy sól i pieprz do smaku. Tak przygotowany sos dodajemy do pokrojonych śledzi, oraz dodatków i dokładnie mieszamy. Odstawiamy do lodówki na minimum 2 godziny. Smacznego!!!

 

Zielone curry z łososiem i zielonymi warzywami

Jakiś czas temu spędziłam pasjonujący weekend na warsztatach z kuchni tajskiej. Efektem tego była kumulacja różnorakich dań inspirowanych kuchnią tajską u nas w domu. Curry, pad thai, mleko kokosowe, ryż jaśminowy to dania odmieniane w ostatnich dniach przez wszystkie kulinarne przypadki.

Ponieważ nigdy jeszcze nie byłam w Tajlandii (cały czas jest to plan na kolejne zimowe wakacje) wszystkie moje wcześniejsze dania tajskie były swoistą inspiracją na podstawie licznych wizyt w lokalnych tajskich restauracjach, czy barach. Teraz zaopatrzona w dodatkową wiedzę postanowiłam trochę więcej poszaleć. Efektem tych szaleństw jest jedno z lepszych wydań tajskiego zielonego curry jakie udało mi się przyrządzić. Danie jest bardzo smaczne, ja osobiście nie robię go jakoś wyjątkowo pikantnie, gdyż moje dziecko nie przepada za bardzo ostrą kuchnią. Jeśli ktoś chce ostrzej, sugeruje dodać więcej pasty curry 🙂 Smacznego

Zielone curry z łososiem i zielonymi warzywami

Składniki (4-6 porcji):

  • 1 duża łyżka zielonej pasty curry
  • 1 opakowanie mleka kokosowego 400 g
  • 1 łyżka cukru kokosowego
  • 400 g  łososia surowego
  • 50 ml wody
  • 1/2 cukini
  • 3 łodygi selera naciowego
  • 1/2 główki brokuła
  • 4 liście kafiru
  • 1 limonka
  • 3 łyżki sosu rybnego
  • pęczek kolędry
  • 1 szklanka ryżu
  • gwiazdka anyżu, kora cynamonu, do gotowania ryżu
  • 2 łyżki oleju
  • sól i pieprz do smaku

Sposób przygotowania:

W garnku zagotować 3 szklanki wody, dodać małą łyżeczkę soli, wrzucić korę cynamonu oraz anyż, dosypać ryż i gotować około 15 minut, aż ryż wciągnie całą wodę. W międzyczasie pokroić łososia w grubą kostkę. Warzywa umyć, brokuła podzielić na małe gałązki, seler i cukinię pokroić na kawałki.

Na patelni podgrzać olej, dołożyć pastę curry i chwilę smażyć. Podlać wodą i dodać dwie łyżki mleka kokosowego. Zagotować, a następnie dodać cukier i sos rybny. Na patelnię wrzucić łososia i chwilę smażyć. Następnie dodać warzywa oraz liście kafiru i dusić pod przykryciem około 5 minut. Po tym czasie wlać resztę mleka kokosowego, zagotować, zmniejszyć gaz i gotować już bez przykrycia kolejne 5-7 minut, co jakiś czas mieszając. W międzyczasie pokroić kolendrę. Ugotowane curry doprawić sokiem z limonki, solą i pieprzem, a następnie posypać kolendrą. Podawać z ugotowanym z przyprawami ryżem jaśminowym. Smacznego 🙂

 

 

 

Ensaladilla Rusa, czyli moje wspomnienie hiszpańskich klimatów

Ensaladilla Rusa, czyli sałatka rosyjska to jedno z najbardziej typowych dań jakie zdarzyło mi się jeść będąc w Andaluzji. Wydaje mi się, że chyba nie trafiłam na żaden bar, czy restaurację, która nie miała by jej jako jednego z tradycyjnych tapa, bądź ration.

Sałatka ta, to takie hiszpańskie wydanie naszej klasycznej sałatki jarzynowej. W każdym domu jest inny przepis, każda restauracja, czy bar serwuję ją w inny sposób. Podstawowymi składnikami tej sałatki są ziemniaki, tuńczyk i cebula. Pozostałe dodatki zależą od tradycji lokalu, przepisu Pani domu, lub fantazji kucharza. Pamiętam jak pewnego razu dostałam jedną z najlepszych Ensaladilla Rusa, która podana była w formie musu. W pierwszej wersji myślałam, że to pokarm dla niemowląt, ale smak finalnie położył mnie na kolana. Było to jedno z największych zaskoczeń kulinarnych. Wciąż jeszcze pracuję nad tym jak uzyskać taką wersję, gdyż dotychczasowe próby wciąż odbiegają od ideału. Jak tylko mi się uda, na pewno przepis pojawi się tutaj. Najpierw jednak zaczniemy od wersji klasycznej. Poniżej kilka przykładów Ensaladilla Rusa z moich hiszpańskich wakacji. Zachęcam Was do wypróbowania tej sałatki. Mimo może nie największej urody (no ale nasza klasyczna jarzynowa, też do najpiękniejszych nie należy) smak ma wręcz urzekający.

Poniższy przepis jest tak jak pisałam, jedną z najprostszych wersji. Jeśli chcemy można go ubogacić gotowanym jajkiem, pieczoną paprykę marynowaną w oliwie, groszek zielony… wersja ostateczna zależy od naszej inwencji twórczej. Zapraszam do eksperymentowania. Smacznego!!!

Ensaladilla Rusa – przepis podstawowy

Składniki:

  • 1 duże opakowanie tuńczyka w sosie własnym 400 g (można oczywiście również użyć tuńczyka w oleju)
  • 6 ugotowanych ziemniaków
  • 1 duża czerwona cebula
  • 1 duża marchewka
  • 3-4 łyżki majonezu
  • sól i pieprz

Sposób przygotowania:

Otwieramy puszkę tuńczyka, odsączamy ją i wrzucamy zawartość do miski. W misce rozdrabniamy tuńczyka widelcem, a następnie dodajemy wszystkie pozostałe składniki. Ugotowane ziemniaki kroimy w drobną kostkę i wrzucamy do miski, dodajemy startą na grubych oczkach marchewkę. Siekamy drobniutko cebulę, dodajemy ją do miski. Doprawiamy solą i pieprzem według uznania, a następnie dodajemy majonez i wszystko dokładnie mieszamy. Gdy sałatka jest wymieszana próbujemy i sprawdzamy, czy nie trzeba dodać jeszcze odrobinę soli, bądź pieprzu. Ostatecznie doprawioną sałatkę wkładamy do lodówki, aby smaki się „przegryzły” na minimum 2 godziny. Smacznego!!!