Ekspresowa zupa rybna — najlepsza!!!

Czasem proces czyszczenia lodówki i zamrażarki zdecydowanie sugeruje, co trzeba w najbliższym czasie zjeść. Tak było i tym razem. Dorsz, który już kilka tygodni leżał w zamrażarce, zdecydowanie domagał się konsumpcji… nie pozostawało nam nic innego jak zrobić szybką zupę rybną. Moim zdaniem to jedna z najprostszych i najlepszych wersji.

Przepis na nią to inspiracja z rozmowy z pewnym łódzkim restauratorem, który robi najlepsze ryby i owoce morza u nas w mieście. Bardzo lubię rozmowy z nim, bo jego nieszablonowe podejście do kuchni zawsze zostawia we mnie mnóstwo pomysłów.

Do zupy użyłam zamrożonego bulionu rybnego, który został po ostatnim gotowaniu. Ale jeśli nie macie bulionu rybnego, dodajcie warzywny i lekko zwiększcie ilość sosu rybnego… Ewentualnie można wykorzystać gotowe kostki bulionowe rybne (lekko gorsza opcja), które można kupić np. w Makro lub w sklepach typu kuchnie świata.

W moim przypadku w zupie wylądował dorsz, który zdecydowanie już chciał opuścić zamrażalnik, ale w zasadzie każdy rodzaj ryby będzie dobry. Może być dorsz, halibut, łosoś, a nawet klasyczny morszczuk, czy mintaj. Pamiętajcie, aby po wrzuceniu ryby nie gotować już za długo, bo są delikatne i się będą rozlatywać.

ZUPA RYBNA – najlepsza i najprostsza!!!

Składniki:

  • około 30-40 dkg białej ryby
  • około 20-30 dkg krewetek
  • 2-3 łyżki oliwy z oliwek
  • 2-3 ząbki czosnku
  • 1 biała i 1 czerwona cebula
  • 1 papryczka chili
  • 2-3 łodygi selera naciowego
  • 1 średniej wielkości cukinia
  • po 1 papryce czerwonej, zielonej i żółtej
  • 500 ml bulionu warzywnego lub rybnego
  • 1 ½ puszki pomidorów krojonych
  • 150 ml białego wina
  • 2 łyżki sosu rybnego
  • natka pietruszki, świeży tymianek i rozmaryn (opcjonalnie)
  • sól i pieprz do smaku
  • sok z 1 cytryny

Sposób przygotowania:

Wszystkie składniki myjemy i osuszamy. Rybę kroimy w kostkę, krewetki oczyszczamy. Zalewamy rybę i krewetki sokiem z cytryny i odstawiamy na czas przygotowania reszty składników.  Cebulę i czosnek obieramy i kroimy drobno, z papryczki chili usuwamy nasiona i kroimy. Seler naciowy, paprykę i cukinię kroimy w kawałki. Natkę i zioła myjemy i osuszamy.

Do garnka wlewamy oliwę, podgrzewamy. Na podgrzany olej wrzucamy cebulę, po chwili chili i czosnek, a na końcu seler naciowy. Chwilę smażymy, a następnie wrzucamy pokrojoną paprykę i cukinię. Dusimy całość około 7-10 minut, aż wszystkie warzywa ładnie zmiękną.

Wówczas zalewamy warzywa winem, chwilę gotujemy i mocnym gazie, a następnie dodajemy pomidory krojone i bulion. Całość zagotowujemy, dodajemy sos rybny, doprawiamy solą i pieprzem.

Na gotującą się zupę wrzucamy rybę w kawałkach oraz krewetki. Gotujemy jeszcze dosłownie 3-5 minut, dodajemy zioła i natkę. Mieszamy i rozlewamy na talerze!

Smacznego!!!

Jesienna przekąska — zapiekane figi

Od paru sezonów jesień kojarzy mi się ze świeżymi figami. Pewnie jest to spowodowane tym, że wówczas najłatwiej jest je dorwać, nawet w osiedlowym Lidlu 🙂 czy Biedronce.
Pamiętam pierwszy raz gdy jadłam świeże figi, byliśmy na pierwszym naszym rodzinnym, zagranicznym urlopie w Chorwacji. Ten smak mam w ustach do dziś. Wcześniej znałam je tylko z wersji suszonej, dodawanej do ciast, albo podawanych jako przekąska, gdy się miało ochotę na coś słodkiego… ale te pyszne, słodkie łezki, zrywane prosto z drzewa były po prostu niesamowite.

Teraz zakup fig w naszym kraju nie jest już taki trudny, szczególnie jesienią. Świetnie nadają się jako dekoracje do ciast, czy talerzy wędlin, lub serów, bo figi poza smakiem, cieszą również swoją urodą 🙂 Po prostu wyglądają nieziemsko.

Ale wracając do sedna, gdy jest „figowy” sezon zajadam je bardzo często, z powodzeniem mogę Wam polecić kanapeczki z figą i serem camembert, omlet z figami, figi zawijane w szynkę parmeńską, tartę z figami, pizzę z figami, ale tak najbardziej w tym sezonie serce moje skradły zapiekane figi z serem kozim, zapraszam więc po przepis, bo danie szybkie, proste, a do tego NIEZIEMSKO smaczne…

Zapiekane figi z serem kozim

Składniki:

  • 8 dojrzałych fig
  • 100 g rolady z sera koziego
  • 3-4 łyżki miodu
  • odrobina oliwy z oliwek
  • szczypta chilli
  • 3 łyżki płatków migdałowych
  • sól

Sposób przygotowania:

Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni.

W międzyczasie figi myjemy, odcinamy ogonki i nakrawamy na krzyż. Roladę kozią koimy w plastry. Każdy plasterek przecinamy na pół, a następnie jedną połówkę na ćwiartki. W nakrojoną figę wkładamy połówkę plasterka rolady, a następnie w przeciwną stronę wkładamy obie ćwiartki, tak aby powstał z sera krzyżyk.

Naczynie żaroodporne lub blaszkę spryskujemy oliwą z oliwek, a następnie układamy nadziane figi jedna obok drugiej. Lekko solimy i delikatnie posypujemy odrobiną chilli. Następnie każdą roladkę posypujemy płatkami migdałowymi, a po wierzchu polewamy delikatnie miodem.

Wkładamy do piekarnika na 30 minut. Pod koniec pieczenia można przez 5 minut przełączyć piekarnik na funkcję grilla i podpiec górę w temperaturze 240 stopni.

Wyjmujemy z piekarnika i podajemy. Najlepiej smakują na ciepło, ale na zimno też są niczego sobie 🙂

Smacznego!!!

Meksykański farsz — idealny dodatek do wielu dań

Niestety nigdy nie byłam w Meksyku. Jest bardzo wysoko na liście moich podróżniczych marzeń, wraz z całą Ameryką Południową… No ale cóż, nie teraz. Mimo to jednak, inspiracje kuchnią meksykańską, jakie czerpię z wielu miejsc — książek, blogów, czy filmów, często pojawiają się w naszej kuchni. Taką inspiracją jest również to dzisiejsze danie, a w zasadzie dodatek do dania, bo:

  • ten farsz możesz użyć jako samodzielne danie, dodając obok ryż
  • świetnie sprawdzi się jako farsz do naleśników w wersji normalnej, lub zapiekanej w piekarniku
  • idealnie wkomponuje się w placki tortilli dodając jedynie odrobinę ciągliwego sera
  • nadzienie do papryki, pomidora, czy cukinii,
  • farsz do wszelkiego rodzaju rożków, czy paczuszek z ciasta francuskiego, drożdżowego, czy kruchego

To kilka z pomysłów, jakie mnie przyszły do głowy, ale jak zawsze mówię w kuchni ogranicza nas tylko wyobraźnia 🙂

Dla mnie w obecnej chwili takie wielofunkcyjne danie jest idealne. Od kilku dni przeszłam na dietę, a to u mnie zawsze ciężki okres, bo gotuję na przysłowiowe dwa garnki. Jedno dla siebie, drugie dla rodziny.

Ma to swoje, zarówno plusy, jak i minusy. Zdecydowanym plusem jest to, że wciąż mam możliwość wyżywania się kulinarnego, kombinowania i improwizowania z nowymi daniami. Ale minusem jest fakt podwójnego gotowania — czytaj podwójny czas w kuchni. Niby to lubię, ale jednak leżenie z książką przy kominku lubię bardziej. Stąd też dania, jakie robię obecnie, są właśnie takimi wielozadaniowymi potrawami.

Farsz meksykański

Składniki:

  • 500 g mięsa (może być mielone, lub drobno krojone, dowolnego rodzaju, u mnie było z indyka)
  • 1 duża cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 papryczka chilli
  • 1 puszka 400 g groszku zielonego
  • 1 puszka 400 g kukurydzy
  • 1 puszka 400 g fasoli czerwonej
  • 1 puszka 400 g fasoli białej
  • 1 opakowanie 400 g pomidorów krojonych w puszce
  • 1 opakowanie 200 g koncentratu pomidorowego
  • 1 łyżeczka cukru
  • sól i pieprz
  • kilka kropel tabasco
  • 1 łyżeczka papryki słodkiej
  • 1/2 łyżeczki chilli
  • 2-3 łyżki oliwy z oliwek

Sposób przygotowania:

Cebulę, czosnek i papryczkę chili myjemy, czosnek i cebulę obieramy, wszystko drobno kroimy. Na patelni rozgrzewamy oliwę, wrzucamy cebulkę, chwilę podsmażamy, dodajemy czosnek i chili.

Chwilę smażymy i dodajemy pokrojone, lub mielone mięso. Dusimy, aż mięso zmieni swój kolor. Wówczas dodajemy odsączone i opłukane na sitku kukurydzę, groszek i obie fasole.

TIP: Opłukanie strączków z zalewy zmniejsza dolegliwości od strony przewodu pokarmowego, typu wzdęcia.

Mieszamy i zalewamy pomidorami w puszce oraz dodajemy koncentrat pomidorowy. W następnym kroku dodajemy przyprawy — cukier, paprykę słodką, chili, kilka kropel tabasco. Mieszamy dokładnie, skręcamy ogień i dusimy około 20 minut, aby woda z pomidorów dobrze odparowała i całość nabrała bardziej zbitej konsystencji. Pod koniec doprawiamy solą i pieprzem do smaku.

Tak jak pisałam wcześniej, farsz można w rożnorodny sposób wykorzystać, u nas powstały pyszne tortille 🙂

Smacznego!!!

Osłoda jesiennych dni — ciasto czekoladowe

Kilka lat temu byliśmy na wycieczce w Pradze. Spacerując bez celu dzielnicy naszego hotelu, trafiliśmy do cudnej, kameralnej kawiarni. Zamówiliśmy kawę i obowiązkowo ciacho. I o matko! jakie to było ciacho. Czekoladowe, z wierzchu chrupiące, z taką lekką skorupką, a w środku mięciutkie i delikatne.

Długo zajęło mi znalezienie odpowiedniego balansu składników, aby uzyskać ten efekt, ale w końcu się udało. W ten weekend delektowałam się właśnie tym smakiem. Wspominałam romantyczne spacery po praskich uliczkach i zajadałam się moim najnowszym dziełem.

Prawda jest taka, że ja zawsze mam zastrzeżenia do swoich wyrobów. Taka „perfekcjonistka” ze mnie wychodzi, ale tym razem, nawet ja, byłam mocno usatysfakcjonowana efektem. No w końcu się udało… Mamy to.

A przepis poniżej…

Ciasto mocno czekoladowe

Składniki:

  • 300 g czekolady (ja użyłam 2 mleczne i jedną gorzką 90% kakao)
  • 200 g masła
  • 1 łyżka pasty waniliowej
  • 6 jajek
  • 200 g cukru trzcinowego
  • 200 g mielonych orzechów laskowych
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • sól

Sposób przygotowania:

Piekarnik nastawiamy na 180 stopni, tortownicę o średnicy 24 cm, wykładamy papierem do pieczenia i smarujemy masłem.

W garnku rozpuszczamy czekoladę z masłem. Żółtka oddzielamy od białek. Wkładamy do misy miksera, dodajemy cukier i ubijamy około 15 minut. Cukier powinien się rozpuścić, a z żółtek powstanie obfity, puszysty kogel-mogel.

W międzyczasie dodajemy do roztopionej czekolady pastę waniliową i dokładnie mieszamy. Dodajemy czekoladową masę do ubitych żółtek i zmieniamy w mikserze łopatkę z ubijacza, na mieszadło. Delikatnie mieszamy czekoladę z koglem-moglem, aby jak najmniej stracić na objętości. Do wymieszanej masy dodajemy mielone orzechy oraz proszek do pieczenia i ponownie delikatnie mieszamy.

W osobnej misce umieszczamy białka, dodajemy szczyptę soli i ubijamy na sztywną pianę. Po ubiciu łączymy z masą czekoladową bardzo delikatnie do połączenia składników. Można to zrobić na najmniejszych obrotach miksera, lub ręcznie, łopatką. Przekładamy do foremki i wyrównujemy wierzch.

Wkładamy do nagrzanego piekarnika i zmniejszamy temperaturę do 160 stopni. Pieczemy około 40 minut.

Po upieczeniu można dla ozdoby posypać cukrem pudrem i udekorować owocami. Można podawać na ciepło z lodami, ale wówczas traci trochę na chrupkości.

Smacznego!!!

Jesienne danie obowiązkowe – zupa dyniowa

Nadszedł ten czas, gdy z jednej strony przyroda zachwyca nas niesamowitą ilością barw dookoła, piękne kolorowe drzewa widzimy na każdym kroku i nic, tylko podziwiać. Ale z drugiej strony, pogoda…

Złotą polską jesień akceptuje w całości, bez wyjątku i w każdej odsłonie, ale tą deszczową, pochmurną i zimno-mokrą, proszę aby ktoś wygumkował 🙂 Ja protestuje i zupełnie nie chcę takiego klimatu… Powinnam się urodzić w zdecydowanie cieplejszym klimacie, dlatego pewnie tak tęskno mi wciąż, a zwłaszcza w jesienno-zimowe dni, do mojej kochanej Hiszpanii. No ale dość narzekania, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma, jak mawiała moja kochana babcia Julcia 🙂

No więc akceptuje aurę pogodową jaka jest i codziennie rano w duchu modlę się, aby podczas porannego spaceru z kijkami nie padało. Bo mnie się może nie chcieć iść, ja mogę mieć gorszy dzień, ale Hugo (moje białe, czworonożne szczęście) iść musi. I powiem Wam, że oprócz mojej towarzyszki spacerów, on jest drugim bodźcem do tego, żeby o tej zabójczej 5 rano chciało mi się zwlec z łóżka. Więc wstaje maszeruje i zaczynam dzień z uśmiechem 🙂

A potem jest już tylko lepiej 😉 ale do meritum, bo trochę się wlecze ten mój dzisiejszy wywód. A miało być o tym, że jesienią zdecydowanie powinniśmy otaczać się rozgrzewającymi daniami. Mimo, że w ciągu miesięcy wiosenno-letnich, chętnie sięgam po lekki sałatki i zimne dania, to jednak obecnie zdecydowanie bliżej mi do ciepłych, zawiesistych i silnie doprawionych dań. Dlatego kumin, chili czy gałka muszkatołowa, to moje ulubione przyprawy o tej porze roku. Z tymi przyprawami jest też dzisiejsze danie, które jest na wskroś jesienne… Dziś przedstawiam Wam zupę dyniową, kremową, zawiesistą, lekko pikantną i mocno korzenną w smaku. Kto chętny?

Zapraszam do przepisu.

Zupa-krem z dyni z mleczkiem kokosowym

Składniki:

  • 2 dynie hokkaido
  • 3 cm kawałek imbiru
  • 1 cebulka dymka
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • 1/2 łyżeczki kuminu
  • 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • 2 suszone papryczki chili, lub 1/4 łyżeczki mielonego chilli
  • 250 ml soku wyciskanego z pomarańczy
  • 750 ml bulionu warzywnego lub drobiowego
  • sól
  • pieprz
  • 1 puszka 400 ml mleczka kokosowego
  • oliwa z oliwek
  • pestki dyni

Sposób przygotowania:

Dynię myjemy, usuwamy gniazda nasienne, kroimy w mniejsze kawałki, układamy na blaszce do pieczenia, spryskujemy lekko oliwą z oliwek i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez około godzinę.

Cebulkę i imbir drobno kroimy. Z pomarańczy wyciskamy sok. W garnku rozgrzewamy olej, wrzucamy pokrojoną w kostkę cebulkę. Chwilę podsmażamy i dodajemy krojony drobno imbir. Upieczoną dynię dodajemy do cebulki z imbirem i chwilę podsmażamy. Następnie zalewamy sokiem pomarańczowym, dodajemy cynamon, kumin, gałkę muszkatołową, chili, przykrywamy przykrywką i dusimy około 10 minut.

Po tym czasie dodajemy bulion, zagotowujemy i blendujemy. W ostatnim etapie dodajemy do zblendowanej zupy dodajemy mleczko kokosowe, zagotowujemy i gotowe! Zupę podajemy posypaną prażonymi pestkami dyni i skropioną oliwą z oliwek.

Smacznego!!!

Jajka w pomidorach ze szpinakiem, szybie, zdrowe śniadanie w 15 minut.

Witam wszystkich po drugiej przerwie. W zeszłym tygodniu wróciliśmy w końcu z naszych długich hiszpańskich #workation. Czas spędzony w Hiszpanii to zawsze okres niesamowitych kulinarnych inspiracji. Możecie się wiec sporo hiszpańskich klimatów spodziewać tutaj. Tym bardziej, że jak zwykle z wyjazdu przywiozłam kolejne książki kucharskie, tym razem moich dwóch ulubionych hiszpańskich regionów…

A dziś po porannym rozruchu pierwsza kulinarna inspiracja w tym tygodniu. I pewnie zastanawiacie się o co chodzi z tym rozruchem. A chodzi o poranne spacerowanie z kijami. Od ponad pół roku, każdy dzień za wyjątkiem niedzieli zaczynam tak samo. Pobudka o 5:00 (tak, wiem dla wielu osób to godzina wręcz zabójcza, ale ja się przyzwyczaiłam i o dziwo jest mi z tym BARDZO, BARDZO dobrze), później obowiązkowa woda z imbirem i cytryną, 10 minut medytacji, chwila planowania dnia, taki czas dla mnie. I o 6:00 rano, wraz z moją sąsiadką (partner w tej porannej zbrodni jest niezbędny) maszerujemy, uprawiając nordic walking. Nie sądziłam, że tego typu sport będzie mi sprawiał tyle radości, ale jest super 🙂 więc tak sobie spacerujemy 6-7 km, czasem nawet więcej, wszystko zależy od tego ile mamy czasu.

Po „kijach” wracam do domu, szybki prysznic i śniadanie. Dziś miała być frittata, ale ponieważ w lodówce czekał nie pierwszej świeżości szpinak, a ja bardzo nie lubię wyrzucać jedzenia, więc trzeba było coś na szybko z nim ogarnąć. W efekcie powstało całkiem pyszne i zdrowe śniadanie, polecam spróbować.

EKSPRESOWE JAJKA W POMIDORACH ZE SZPINAKIEM

Składniki:

  • 1 puszka pomidorów krojonych
  • 200 g świeżego szpinaku
  • 2 ząbki czosnku
  • 5 jajek
  • szczypiorek
  • sól
  • pieprz
  • 1/2 łyżeczki kuminu rzymskiego
  • szczypta cukru
  • 1/2 łyżeczki masła klarowanego

Sposób wykonania:

Na patelni rozgrzewamy masło i dodajemy pokrojony w plasterki czosnek. Po chwili dodajemy umyty szpinak, mieszany i dolewamy krojone pomidory. Całość gotujemy, a gdy zaczyna wrzeć, doprawiamy solą, cukrem, pieprzem i kuminem. Do gorących pomidorów wbijamy jajka, wcześniej robiąc wgłębienie w sosie. Przykrywamy przykrywką i dusimy około 3-5 minut. Uduszone jajka przekładamy na talerz, posypujemy szczypiorkiem i zjadamy ze smakiem 😍🍳😍

Smacznego!

Pyszne ciasto jogurtowo-migdałowe – bez glutenu i laktozy :-)

Wydaje mi się, że dawno nie było żadnego ciasta na blogu. Postanowiłam wiec podzielić się z Wami moim ostatnim odkryciem, a mianowicie ekspresowym ciastem migdałowo-jogurtowym. Ja osobiście użyłam do jego wykonania jogurtu wegańskiego kokosowego kupionego w Lidl-u. Bardzo często kupuję ostatnio wegańskie jogurty i naprawdę mi smakują. W tym cieście sprawdził się ten jogurt idealnie.

Samo ciasto jest przepyszne, delikatne, wilgotne, po prostu idealne. Do jego wykonania oczywiście można użyć również klasycznego jogurtu, będzie równie dobre, ale będzie zawierało wówczas niesławną ostatnio laktozę. Samo przygotowanie zajmuje kilkanaście minut, oraz 30-35 minut pieczenia, jest to więc idealne ciasto dla niespodziewanych gości. Smakuje świetnie solo, jak i z dodatkiem owoców i lodów waniliowych.

Polecam serdecznie!!!

Ciasto jogurtowo-migdałowe

Składniki:

  • 5 jajek,
  • 5 łyżek cukru trzcinowego,
  • 1 łyżeczka aromatu migdałowego,
  • 100 ml oleju rzepakowego,
  • 300 g jogurtu kokosowego,
  • 200 g mielonych migdałów,
  • cukier puder do posypania po wierzchu,
  • owoce do dekoracji,
  • lody waniliowe do podania,
  • masło kokosowe do wysmarowania tortownicy,

Sposób przygotowania:

Piekarnik nagrzewamy do 170 stopni. Okrągłą tortownicę 24 cm wykładamy papierem do pieczenia i smarujemy olejem kokosowym. Oddzielamy żółtka od białek. Żółtka wlewamy do miski, dodajemy cukier brązowy i ubijamy do białości. Do ubitych żółtek dodajemy aromat migdałowy, olej i jogurt. Mieszamy wszystko delikatnie, na koniec dodajemy mąkę migdałową, do czasu połączenia wszystkich składników. W drugiej misce ubijamy na sztywno białka. Łączymy ze sobą masę żółtkową i białka mieszając delikatnie, aby białka nie opadły.

Masę przekładamy do wysmarowanej tortownicy. Wkładamy ciasto do piekarnika i pieczemy 30-35 minut. Po włożeniu patyczka w ciasto powinien on być suchy. Wyjmujemy ciasto z piekarnika.

Posypujemy po wierzchu cukrem pudrem i dekorujemy świeżymi owocami.

Podajemy solo lub z lodami waniliowymi.

Smacznego!!!

Kanapka i co dalej…

Kanapka to jedno z najprostszych dań, kawałek pieczywa, masełko, zielenina, wędlina i gotowe. Ale co zrobić gdy opcja z wędliną już nam się znudziła? Wówczas na pomoc przychodzą rozmaite pasty do pieczywa. U mnie w domu jest to bardzo popularna „smarowanka” na pieczywo. Wykorzystujemy je również jako dipy do warzyw, gdzie sprawdzają się wręcz idealnie. Dziś proponuje Wam dwie takie pasty, czyli pomaranczowy humus oraz pasta z fasoli i pieczonego czosnku.

Pierwsza czyli pomarańczowy humus, smakuje idealnie na pieczywie zarówno w wersji słodkiej, jak i słonej. W moim domu, bez problemu konkuruje ze słodkimi dodatkami typu dżem, czy nutella. Swój pomarańczowy smak zawdzięcza pomarańczowej paście tahini oraz dodatkowi soku z pomarańczy.

Druga pasta, to mój zamiennik, uwielbianego, choć mega tłustego smalcu… Przyznam się szczerze, że nie smakuje identycznie, ale smak jest według mnie bardzo podobny, a z dodatkiem ogórka kiszonego może z powodzeniem „udawać” smalec 🙂

Pomarańczowy humus

Składniki:

  • 250 g cieciorki ugotowanej lub z puszki, odsączonej z zalewy,
  • 2 ząbki czosnku,
  • 2 łyżki soku z pomarańczy,
  • sok wyciśnięty z 1/2 limonki,
  • 1 łyżeczka kuminu rzymskiego mielonego,
  • 100 g pomarańczowej pasty tahini,
  • 2 łyżki oleju sezamowego,
  • 1/2 łyżeczki soli,
  • pieprz czarny,
  • zimna woda około 50-100 ml,

Sposób przygotowania:

Cieciorkę odsączamy dokładnie, wrzucamy do naczynia w którym humus będziemy blendować. Dodajemy 2 obrane i pokrojone w plasterki ząbki czosnku, sok z pomarańczy i limonki, kumin, tahini, olej sezamowy pieprz i sól. Blendujemy dokładnie, dodając stopniowo po trochu wody (koniecznie zimnej) do czasu uzyskania pożądanej konsystencji. Jeżeli mamy bardzo wilgotną cieciorkę, woda może w ogóle nie być potrzebna. Próbujemy zblendowaną pastę i doprawiamy odrobiną pieprzu świeżo mielonego i ewentualnie jeszcze odrobiną soli.

Taką pastę możemy przechowywać w lodówce do tygodnia. Idealnie nadaje się do kanapek, naleśników, czy placków, zwłaszcza bananowych. Świetnie sprawdzi się również jako dip do warzyw, jako przekąska na drugie śniadanie, czy przystawka imprezowa :-).

Smacznego!!!

Pasta z białej fasoli i pieczonego czosnku

Składniki:

  • 1 główka czosnku,
  • 1 łyżeczka oliwy z oliwek,
  • 1 puszka białej fasoli 400 g,
  • 1/2 cebuli,
  • 4 łyżki oliwy z oliwek,
  • 1/2 łyżeczki papryki wędzonej,
  • 1/2 łyżeczki soli,
  • 1/2 łyżeczki pieprzu,
  • 1 łyżeczka suszonego majeranku,
  • sok z 1/2 limonki,
  • 50 – 100 ml zimnej wody,

Sposób przygotowania:

Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni, góra dół, bez termoobiegu. Do małej kokilki wkładamy całą główkę czosnku, bez obierania, polewamy 1 łyżeczką oliwy z oliwek. Tak przygotowany czosnek wkładamy do piekarnika na 45 minut. Po upieczeniu studzimy i obieramy ze skórek.

W międzyczasie obieramy cebulę i drobno siekamy. Na patelni rozgrzewamy 2 łyżki oliwy z oliwek, wrzucamy posiekaną cebulkę i dusimy aż cebulka się zeszkli i lekko przyrumieni. Odstawiamy z ognia.

Do naczynia do blendowania wkładamy odsączoną z zalewy fasolę, dodajemy przyprawy (paprykę wędzoną, sól, pieprz, majeranek) oraz sok z limonki. Upieczony czosnek oraz połowę cebulki dodajemy do naczynia i wszystkie składniki dokładnie blendujemy. W razie potrzeby dodając zimną wodę do uzyskania pożądanej konsystencji. Następnie dodajemy uprażoną cebulkę, mieszamy dokładnie łyżką, doprawiamy ewentualnie solą i pieprzem.

Smacznego!!!

Zupa-krem z grzybów leśnych – na przekór zimowej aurze

No cóż, pogoda na zewnątrz wciąż nie rozpieszcza, ale na szczęście zbliżają się ferie zimowe i jest szansa odlecieć gdzieś, gdzie temperatura jest lekko wyższa, a dni zdecydowanie słoneczne. Taka perspektywa zdecydowania nastraja mnie lepiej, gdy wstaję rano, a za oknem ciemno, zimno i dodatkowo jeszcze pada… Nie wiem jak wam, ale mnie w takich okolicznościach nie chce się kompletnie nic. Na szczęście pasja jest czymś, co daje dodatkowego kopa do działania. Dlatego też, na przekór, postanowiłam znowu pogotować.

Dzisiaj wracam do Was z pomysłem na pyszną zupę-krem z leśnych grzybów. Jest to danie, które często gości na moim stole z wielu powodów. Po pierwsze i najważniejsze smakuje wyśmienicie, a po drugie, równie ważne wygląda zawsze spektakularnie i robi wrażenie. Kolejnym jej atutem jest to, że przygotowuje się ją bardzo szybko, z ogólnodostępnych składników, gdyż mieszanka grzybów z których ją przygotowuje, jest już dostępna nawet w Biedronce.

Zupa-krem z grzybów leśnych

Składniki (6-8 porcji):

  • 500 g mrożonych grzybów leśnych (ja użyłam 1 opakowania 250 g mieszanki i 1 opakowania 250 g podgrzybków w całości)
  • 1 duża cebula
  • 3 średnie ziemniaki
  • 1 l bulionu warzywnego lub drobiowego
  • 150 ml śmietany 18%
  • natka pietruszki do ozdoby
  • sól i pieprz do smaku
  • 1 liść laurowy
  • 3 ziarenka ziela angielskiego
  • 5 ziarenek czarnego pieprzu
  • 1 łyżka masła klarowanego
  • 100 ml białego wina

Sposób wykonania:

Grzyby rozmrażamy na sitku, aby pozbyć się ewentualnej wody jaka powstała w procesie mrożenia. Cebulę obieramy i drobno kroimy, ziemniaki obieramy i kroimy w kostkę. Bulion wlewamy do garnka, zagotowujemy, a następnie dodajemy pokrojone w kostkę ziemniaki, liść laurowy, pieprz w ziarenkach i ziele angielskie, przykrywamy i gotujemy na małym ogniu.

Na patelni rozgrzewamy masło klarowane, dodajemy cebule i dusimy chwilę, aż zmięknie. Do zeszklonej, miękkiej cebuli dodajemy odsączone grzyby i dusimy około 10 minut, tak aby grzyby zmiękły, a ewentualna woda jaka pozostała odparowała. Następnie zalewamy grzyby białym winem, chwilę dusimy na dużym ogniu, aby odparował alkohol.

Uduszone grzyby przekładamy do garnka z bulionem i gotujemy kolejne 15 minut. Po tym czasie wyjmujemy z zupy liść laurowy i blendujemy całość na krem blenderem. TIP: Jeżeli chcemy ozdobić zupę grzybkiem, można kilka całych kapeluszy odłożyć na później.

Śmietanę (TIP: można odrobinę zostawić sobie do ozdobienia później talerza z zupą) przelewamy do garnuszka, dodajemy trochę gorącej zupy, aby ją zahartować i wlewamy do garnka z zupą. Mieszamy, gotujemy jeszcze przez chwilę. Zupę nalewamy do talerzy, dekorujemy po wierzchu śmietaną, odłożonym grzybkiem i natką pietruszki.

Smacznego!!!

Śniadaniowy początek :-) roku 2019 – cynamonowa jaglanka z jabłkiem

Nowy rok nadszedł szybciej niż by się mogło wydawać. Przełom roku był wyjątkowo pracowity, pełen nowych wyzwań i pomysłów, co niestety skutkowało tym, że było mnie tu zdecydowanie mniej. O tym, co działo się przez ten czas napiszę pewnie wkrótce… a na razie wracam do Was z nowym pomysłem śniadaniowym. Jak zwykle, ekspresowym, smacznym, a przy okazji, lekko rozgrzewającym, w te mroźne ostatnio poranki 🙂

Jaglanka z jabłkiem, cynamonem i innymi dodatkami jest bardzo smaczna. Ziarenka granatu, które są bardzo smaczne o tej porze roku, oraz orzechy dodają jej chrupkości oraz dodatkowych, tak ważnych o tej porze roku, składników odżywczych. Ja w swoim przepisie użyłam wody z mlekiem w proporcji 1:1, aby zmniejszyć liczbę kalorii (mleko ryżowe jest bardzo kaloryczne), można ten przepis zrobić również z mlekiem krowim, kokosowym, migdałowym, albo na samej wodzie. Poniżej proporcje jakich użyłam w moim daniu. Nic więc nie będę więcej dodawać, zapraszam Was do spróbowania tej wersji…

Cynamonowa jaglanka z jabłkiem

Składniki (2 porcje):

  • 1/3 szklanki kaszy jaglanej,
  • 1/2 szklanki mleka ryżowego,
  • 1/2 szklanki wody,
  • 1 jabłko,
  • 2 mandarynki,
  • 1/4 średniego granatu,
  • garść orzechów pekan,
  • 1/2 płaskiej łyżeczki cynamonu

Sposób przygotowania:

Kaszę jaglaną płuczemy, wkładamy do garnka, dodajemy mleko i wodę oraz cynamon. Stawiamy na gazie, doprowadzamy do wrzenia, skręcamy gaz, przykrywamy i gotujemy pod przykryciem 20 minut. W tym czasie myjemy jabłko, kroimy je w kostkę, połowę dodajemy do gotującej kaszy, resztę zostawiamy na później. Mandarynki obieramy ze skórki, dzielimy na cząstki, z owocu granatu wybieramy ziarenka. (TIP: ja zawsze obieram granat zanurzając rozkrojony owoc w misce z wodą, nie chlapie wówczas sok na wszystkie strony, a usunięte błonki pływają na powierzchni). Orzechy pekan lekko siekamy na drobniejsze kawałki.

Ugotowaną kaszę z jabłkiem przekładamy do miseczek, na wierz dajemy resztę jabłka, mandarynki, ziarenka granatu, orzechy.

Smacznego!!!