Faworki – sentymentalna podróż do przeszłości

Kto mnie uczył gotować? To w moim przypadku nie jest proste pytanie. Moja mama nie gotuje, nie lubi, a sam proces gotowania jest dla niej bardziej przykrym obowiązkiem niż przyjemnością. Miałam jednak to szczęście, że dorastałam w domu z babcią, która gotowała wciąż. Wprawdzie niechętnie przyjmowała pomoc kilkuletniej wnuczki, ale z czasem było tylko lepiej.

Babci już nie ma z nami od ponad 20 lat, ale została mi po niej niesamowita pamiątka — książka kucharska, stara, pożółkła i oprawiona w introligatorni, gdy już powoli niektóre kartki próbowały zmienić swoje miejsce. Bardzo dobrze pamiętam, gdy babcia ją odebrała. Wszystkie uszkodzone kartki znalazły swoje miejsce, a te rozdarte zyskały nowe życie. Gdy opuszczałam dom rodzinny, książka trafiła w moje ręce i jest to moja największa pamiątka.

Co więcej, pomiędzy stronami jest mnóstwo małych fiszek, na których babcia swoim specyficznym pismem zapisywała zasłyszane, lub zmodyfikowane przepisy. Mam więc teraz niesamowitą kopalnię wiedzy na temat tradycyjnej, polskiej kuchni. To są niesamowite smaki, niespaczone naszymi naleciałościami kuchni fusion, molekularnej, czy innych nowości. Takie nasze, tradycyjne, proste.

I taki jest też dzisiejszy przepis, prosty, kilka składników i wyśmienity efekt!!!

Faworki – przepis tradycyjny

Składniki:

  • 600 g mąki pszennej
  • 6 żółtek
  • 6 łyżek cukru
  • 1 łyżka spirytusu
  • 1 łyżka octu spirytusowego 6%
  • 2-3 łyżki kwaśnej śmietany 12-18%
  • 1,5 – 2 kg smalcu do smażenia (można użyć oleju rzepakowego lub słonecznikowego)
  • cukier puder do posypania

Sposób przygotowania:

Żółtka utrzeć z cukrem na puszystą masę. Na stolnicę przesiać mąkę, dodać masę żółtkową i zagniatać ciasto. W trakcie zagniatania dodać ocet i spirytus, a następnie stopniowo śmietanę, cały czas zagniatając. Można oczywiście użyć do tego również miksera z łopatką do mieszania. Ciasto ostatecznie ma mieć konsystencję ciasta na makaron.

Odstawiamy ciasto na 20-30 minut, żeby odpoczęło, a następnie wałkujemy porcjami na cienki placek. Każdy placek kroimy na paski, a następnie na mniejsze kawałki. Przekrawamy wzdłuż i zawijamy do środka, aby uzyskać klasyczny kształt.

W garnku rozgrzewamy tłuszcz. Na gorący tłuszcz wrzucamy po kilka faworków, tak aby swobodnie pływały w garnku. Smażymy z obu stron, aż nabiorą złotego koloru, przewracając przy użyciu drewnianych patyczków lub łopatki.

Usmażone odkładamy na ręcznik papierowy, aby obciekły z tłuszczu i posypujemy cukrem pudrem.

Smacznego!

E-Book Pomysły na Wielkanocne śniadanie

Jak świętować rodzinnie i bez spiny? Jeść zdrowo, smacznie, a zarazem nie spędzając mnóstwa godzin w kuchni?
Ten e-book to zbiór kilkunastu przepisów, które możesz przygotować, aby spędzić wyjątkowo świąteczny poranek. Wszystkie przepisy bazują na ogólnodostępnych produktach, które możesz zakupić w lokalnych sklepach, czy markecie. Możesz wybrać z nich kilka, a możesz przygotować wszystkie, ale wówczas musisz być przygotowany/przygotowana na ogromne obżarstwo.
Większość dań przygotowujemy wcześniej, dzięki czemu, pracę można rozplanować, a poranek spędzić na wyjęciu dań na stół i delektowaniu się rodzinną, świąteczną atmosferą!!!
W tym E-Booku znajdziesz 17 przepisów na dania idealne na Wielkanocne śniadanie, znajdziesz tu zarówno pieczywo, jak i dodatki do pieczywa, obowiązkowe dania z jajek (w końcu Wielkanoc zobowiązuje), oraz coś do po śniadaniowej kawy.

Pierogi leniwe, zwane też kluskami leniwymi

Nie do końca wiem, jaka powinna być prawowita nazwa tego dania. Jedno wiem za to na pewno, u mnie w domu mawiało się na to „leniuszki”. Ponieważ jako dziecko byłam słodkolubna, a każda słodka potrawa zdecydowanie łatwiej przechodziła mi przez gardło (wówczas byłam niesamowitym niejadkiem) to danie to gościło na moim talerzu dość często. Pierwotna wersja jest wykonana z dodatkiem ziemniaków gotowanych. Ja dziś proponuje Wam wersję ekspresową. Nie potrzeba ziemniaków, zagniatanie trwa 5 minut, później tylko pokroić, zagotować i smacznego! Całość zajmuje około 20-30 minut, a jest naprawdę smacznie i nawet niejadki wciągają tak, że im się uszy trzęsą 🙂

Kluski leniwe bez ziemniaków

Składniki:

  • 500 g twarogu tłustego, bądź półtłustego
  • 150 g mąki pszennej
  • 1 łyżka mąki ziemniaczanej
  • 50 g cukru drobnego
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 1 jajko

Do podania:

  • bułka tarta podsmażona na maśle z 1 łyżeczką cukru
  • słodka śmietana z cynamonem i cukrem
  • bita śmietana
  • jogurt owocowy lub waniliowy

Sposób wykonania:

Ser przemielić przez maszynkę, lub dobrze rozgnieść widelcem (zwykle rozgniatam widelcem, bo jest szybciej). Dodać mąkę i mąkę ziemniaczaną, cukier, cynamon i jajko. Zagnieść w miarę gładkie ciasto, w razie potrzeby podsypując deskę odrobiną mąki. Ciasto podzielić na 4-5 porcji. Każdą porcję rozwałkować na cienki około 2 cm rulon, lekko spłaszczyć nożem i kroić ukośne kluseczki.

W garnku zagotować wodę, lekko osolić. Gotować patiami do wypłynięcia na wierzch.

Podawać z bułką tartą smażoną na maśle, jogurtem, słodką śmietanką, owocami — do wyboru do koloru.

Smacznego!!!

5 pomysłów na śledzie

Jak tam u Was relacja ze śledziem? Ja śledzie uwielbiam, ubóstwiam i mogę je jeść w każdej postaci. Od wielu lat krąży anegdota rodzinna, jak to zaprosiłam bliskich znajomych w Wielki Piątek na spotkanie, postarałam się, przygotowałam kilka wersji dań ze śledzia (na szczęście coś innego też było), a na finale okazało się, że moi goście śledzi nie lubią…

A więc jeśli jesteście tak jak oni team antyśledź, to możecie sobie dzisiejszy wpis odpuścić. Ale jeśli tak jak ja, lubicie śledzika, czy to w śmietance, czy na ciepło, a może na słodko, czy w oleju, zapraszam Was do mojego dzisiejszego wpisu.

Dziś na tapecie 5 pomysłów na śledzia. Jeden z przepisów już się tu pojawił, ale chętnie go przypomnę, bo jest pyszny, a pozostałe to mój wybór ulubionych wersji. Taki idealny wpis, just before christmas :-), bo wystarczy kupić gotowe filety, à la matiasy w wiaderku, pomoczyć w wodzie, przerobić w najgorszym wypadku, na drugi dzień już są gotowe. A więc nie rozwlekając, zapraszam do przepisów.

TIP: przed przygotowaniem sałatek śledziowych, dobrze jest filety wymoczyć w wodzie, ja zwykle zostawiam je na minimum dwie godziny, później płucze, osuszam dokładnie ręcznikiem papierowym, lekko wyciskając wodę, wówczas sosy i marynaty lepiej wchłaniane są przez śledzika 🙂 a dzięki temu smak jest wyraźniejszy.

Śledzie w śmietanie z jabłkiem i ogórkiem

Składniki:

  • 4 filety śledziowe, wymoczone i osuszone
  • 2 duże lub 3 mniejsze ogórki kiszone
  • 1 duże jabłko, najlepiej lekko kwaskowe
  • 1 duża lub 2 małe cebule
  • 200 ml śmietany, ja używam 30%, ale z 12% też będzie dobre, a mniej kalorii
  • 1 łyżka cukru
  • sok wyciśnięty z 1/2 cytrynu
  • sól, pieprz do smaku

Sposób przygotowania:

Osuszone filety kroimy w poprzek na paski o szerokości około 1,5-2 cm. Jabłko i ogórki kiszone obieramy ze skórki, następnie kroimy w drobną (około 0,5 cm kostkę), cebulę siekamy również w drobną kostkę, przekładamy do śledzi.

Do kubka wlewamy śmietanę, dodajemy cukier, sok z cytryny i odrobinę startej skórki, sól i pieprz. Wszystko razem dokładnie mieszamy. Smak sosu powinien być słodko-kwaśny. W razie czego można, w zależności od upodobań dodać cukru, bądź cytryny.

Wymieszać sos ze śledzikami oraz pokrojonymi dodatkami. Odstawić do lodówki na minimum 2 godziny, aby się przegryzło.

Śledź w oleju z octem jabłkowym

Składniki:

  • 4 filety śledziowe, wymoczone i osuszone
  • 2-3 cebule
  • 1 ząbek czosnku
  • 2-3 łyżki musztardy francuskiej
  • 100 ml oleju lnianego lub słonecznikowego
  • 20 ml octu jabłkowego
  • 1 łyżeczka miodu
  • 10-12 ziarenek pieprzu
  • 4-5 ziarenek ziela angielskiego
  • 2-3 liście laurowe

Sposób przygotowania:

Osuszone filety smarujemy musztardą z każdej strony, a następnie kroimy w poprzek na paski o szerokości około 1,5-2 cm. Cebulę obieramy i kroimy w kostkę lub piórka w zależności od upodobań. Czosnek obieramy i bardzo drobno siekamy, lub przeciskamy przez praskę.

Do naczynia na śledziki wkładamy na spód troszkę cebuli, następnie kilka kawałków śledzika, kilka ziaren pieprzu i ziela, oraz listek laurowy i powtarzamy, ponownie, cebula, śledziki, przyprawy. Powtarzamy do wykończenia składników.

Do kubka wlewamy olej, dodajemy ocet jabłkowy, miód i 1 łyżeczkę musztardy. Mieszamy dokładnie, zalewamy zalewą śledziki. Możemy sobie pomóc nożem lub łyżką, delikatnie po brzegach odsuwając nasz wkład, aby płyn dokładnie dostał się do wszystkich miejsc w naczyniu. Zalane śledziki odstawiamy na minimum dobę.

Śledź z brzoskwinią i żurawiną w oleju

Składniki:

  • 4 filety śledziowe, wymoczone i osuszone
  • 1 cebula
  • 2 łyżki musztardy francuskiej
  • 100 ml oleju lnianego lub słonecznikowego
  • 20 ml octu jabłkowego
  • 2 łyżeczki miodu
  • 4 połówki brzoskwiń w zalewie
  • 50 g suszonej żurawiny
  • 1 pęczek natki pietruszki

Sposób przygotowania:

Osuszone filety smarujemy musztardą z każdej strony, a następnie kroimy w poprzek na paski o szerokości około 1,5-2 cm. Cebulę obieramy i kroimy w kostkę, połówki brzoskwiń kroimy na plasterki, żurawinę zalewamy na chwilę wrzątkiem i odcedzamy. Natkę pietruszki myjemy, osuszamy i siekamy drobno.

W naczyniu układamy na spodzie trochę cebulki, kilka plasterków brzoskwini i troszkę żurawiny, dodajemy natkę i układamy kilka kawałków śledzika. Czynność układania powtarzamy do wykorzystania składników.

Do kubka wlewamy olej, dodajemy ocet jabłkowy, miód. Mieszamy dokładnie blenderem, aż powstanie emulsja. Powstałą emulsję mieszamy ze śledzikami. Odstawiamy do lodówki na minimum noc, im dłużej tym lepiej.

Śledzie w sosie chrzanowym

Składniki:

  • 4 filety śledziowe, wymoczone i osuszone
  • 1 puszka 400 g fasoli czerwonej
  • 50 g rodzynek
  • 3 ugotowane na twardo jajka
  • 1 pęczek natki pietruszki
  • 150 ml majonezu
  • 50 g chrzanu
  • 1 łyżka cukru
  • sok wyciśnięty z 1/2 cytrynu
  • sól, pieprz do smaku

Sposób przygotowania:

Osuszone filety kroimy w poprzek na paski o szerokości około 1,5-2 cm. Fasolę odsączamy i przepłukujemy na sitku, aby się dokładnie pozbyć zalewy. Ugotowane jajka obieramy i oddzielamy żółtko od białka. Białko drobno kroimy. Rodzynki zalewamy wrzątkiem, a po chwili odsączamy na sicie. Natkę pietruszki drobno siekamy.

Do miski wkładamy pokrojone śledzie, dokładamy fasolę, pokrojone białko, odsączone rodzynki i natkę. Do dużego kubka skruszamy żółtka i jeszcze je lekko rozcieramy, dodajemy majonez, chrzan, cukier, cytrynę, sól i pieprz i dokładnie mieszamy. Tak przygotowanym sosem polewamy śledzie, mieszamy i odstawiamy na minimum dwie godziny.

Śledzie w sosie pomidorowym z rodzynkami

Składniki:

  • 4 filety śledziowe, wymoczone i osuszone
  • 1 duża lub 2 małe cebule
  • 50 g rodzynek
  • 2 łyżki oleju
  • 1 1/2 łyżki cukru trzcinowego
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 5 goździków
  • 2 liście laurowe
  • 3 ziarenka ziela angielskiego
  • 7-9 ziarenek pieprzu
  • 100 g koncentratu pomidorowego
  • 50 ml oleju lnianego

Sposób przygotowania:

Osuszone filety kroimy w poprzek na paski o szerokości około 1,5-2 cm. Cebulę obieramy, kroimy w piórka. Rodzynki zalewamy wrzątkiem, a po chwili odcedzamy.

Na patelni rozgrzewamy 2 łyżki oleju, po chwili dodajemy cebulę, lekko ją szklimy. Do uduszonej cebuli dodajemy cukier, mieszamy chwilę, a następnie dodajemy koncentrat pomidorowy, oraz przyprawy. Wszystko mieszamy dokładnie na patelni i smażymy jeszcze około 5-7 minut. Zdejmujemy z kuchenki i mieszamy z olejem lnianym. Studzimy.

Do wystudzonego sosu dodajemy pokrojone śledzie. Mieszamy i przekładamy do naczynia. Odstawiamy do lodówki najlepiej na noc.

5 pomysłów na pastę do kanapek

Dalej pozostajemy w temacie śniadaniowym, w końcu to podobno najważniejszy posiłek dnia. Ja uwielbiam wręcz celebrację śniadań. Długie spokojne poranki, to jest to, co lubię najbardziej, ale niestety prawdziwe życie na to nie pozwala. Co wówczas jest najlepszym wybawieniem śniadaniowym w takiej rzeczywistości? Oczywiście — kanapki. Kanapki są łatwe w przygotowaniu, szybkie i do tego, bez problemu można je zapakować na drogę lub do szkoły. Ale co zrobić, gdy oklepana klasyka, typu kanapka z wędliną u nas nie przechodzi? Z pomocą przychodzą pasty do chleba.

Najprostsze rozwiązanie to zaopatrzyć się w różnorakie pasty dostępne w sklepach. Moimi ulubionymi są te wegetariańskie i wegańskie, które namiętnie kupuję w Lidlu, ale zdecydowanie smaczniejsze są te własnoręcznie przygotowane. Dziś wiec przychodzę do Was z pomysłami na 5 różnorodnych past do chleba, zaczynając od klasycznej pasty jajecznej, którą możemy modyfikować w zależności od potrzeb, po zupełnie nie wegańską, ale za to niezmiernie pyszną, pastę z wątróbki. Kto ciekawy? Zapraszam do przepisów.

Przypomnę również, że dwa ciekawe przepisy znajdziecie też tutaj -> Kanapka i co dalej… – Cook&Me (cookandme.com.pl)

Tradycyjna pasta jajeczna

Składniki:

  • 5 jajek ugotowanych na twardo
  • 1 pęczek szczypiorku
  • 1 łyżeczka musztardy
  • 2-3 łyżki majonezu
  • sól
  • pieprz

Opcje:

  • 1 pęczek rzodkiewek, lub
  • 100 g łososia wędzonego, lub
  • 100 g łososia pieczonego, który na przykład został z obiadu 🙂 lub
  • 100 g sera cheddar i 1 pęczek rzodkiewek, lub
  • 1 puszka tuńczyka rozdrobnionego w sosie własnym lub
  • 1 awokado

Sposób przygotowania:

Jajka ugotowane obieramy, kroimy w drobną kostkę. Szczypiorek myjemy i drobno siekamy. Łączymy jajka ze szczypiorkiem, dodajemy musztardę, majonez, doprawiamy solą i pieprzem. Całość mieszamy dokładnie i gotowe.

Możecie dodać do pasty pokrojone składniki z opcji, aby wzbogacić jej smak. Każda wersja smakuje wyśmienicie, a opcja z cheddarem i rzodkiewką nieodzownie kojarzy mi się z wiosną.

Pasta z gotowanego bobu

Składniki:

  • 300 g gotowanego bobu, może być świeży lub mrożony,
  • 2 ząbki czosnku,
  • 50 g pestek słonecznika,
  • 30-50 ml oliwy z oliwek lub oleju lnianego,
  • sok z połowy cytryny
  • sól
  • pieprz

Sposób przygotowania:

Bób obrać ze skórek, włożyć do blendera, dodać obrane i pokrojone w plasterki ząbki czosnku. Na patelni podprażyć słonecznik, dodać do blendera. Dodać sok z cytryny i oliwę z oliwek (część, nie całą!!!) i blendować. Jeśli w trakcie okaże się, że pasta jest za gęsta dodać resztę oliwy. A gdyby nadal konsystencja nie była wystarczająca, można dodać odrobinę zimnej wody. Na koniec doprawić solą i pieprzem do smaku.

Ja najbardziej lubię tą pastę na toście z pomidorem i szczypiorkiem :-), do tego zielenina w postaci sałaty, rukoli trochę kiełków i gotowe.

Pasta z suszonych pomidorów

Składniki:

  • 1 słoiczek pomidorów suszonych w oleju (najczęściej jest rozmiar 270-280 g)
  • 200 g cieciorki konserwowej
  • 2 ząbki czosnku
  • 50 g mielonego parmezanu
  • sól
  • pieprz

Sposób przygotowania:

Pomidory odsączamy z zalewy, zostawiając olej. Wszystkie składniki wkładamy do blendera i miksujemy na gładko. W trakcie w miarę potrzeby dodajemy część oleju odsączonego z pomidorów, aby uzyskać odpowiednią konsystencję. Zblendowaną pastę doprawiamy solą i pieprzem do smaku.

Pasta z łososia i twarogu koziego

Składniki:

  • 200 g łososia wędzonego,
  • 150 g twarogu koziego
  • 1/2 cebulki szalotki
  • 1 pęczek koperku
  • 10 czarnych oliwek drobno pokrojonych
  • 1 łyżka jogurtu naturalnego
  • sól
  • pieprz

Sposób przygotowania:

Łososia, szalotkę, koperek i oliwki drobno kroimy. Do blendera wkładamy łososia, twarożek, połowę pokrojonej cebulki i jogurt. Wszystko dokładnie blendujemy. Do gładkiej masy dodajemy resztę pokrojonej cebulki oraz pokrojone oliwki i koperek, doprawiamy solą i pieprzem, mieszamy.

Pasta z wątróbki

Składniki:

  • 500 g wątróbki drobiowej,
  • 50 g miękkiego masła,
  • 2 cebule,
  • 2 ząbki czosnku,
  • 20 g żurawiny suszonej,
  • sól,
  • pieprz,
  • olej do smażenia,

Sposób przygotowania:

Wątróbkę myjemy, oczyszczamy z błonek, osuszamy. Cebulę i czosnek obieramy i drobno kroimy. Na patelni rozgrzewamy olej, wrzucamy cebulkę lekko ją podduszamy, a następnie dodajemy czosnek. Chwilę dalej dusimy, a następnie dodajemy wątróbkę. Smażymy najpierw z jednej, potem z drugiej strony, do widocznego zarumienienia. Można w takcie sprawdzić, przekrawając kawałki, czy wątróbka jest już upieczona.

Upieczoną wątróbkę zdejmujemy z ognia i schładzamy. Chłodną wątróbkę przekładamy do blendera, dodajemy masło i żurawinę i blendujemy dokładnie. Jeśli pasta jest za gęsta, dodajemy trochę zimnej wody, aby uzyskać potrzebną konsystencję. Na koniec doprawiamy solą i pieprzem do smaku…

Jest to moja zdecydowanie ulubiona pasta, która wręcz wybitnie smakuje z dżemem z żurawiny, lub ogórkiem kiszonym.

Jesienna przekąska — zapiekane figi

Od paru sezonów jesień kojarzy mi się ze świeżymi figami. Pewnie jest to spowodowane tym, że wówczas najłatwiej jest je dorwać, nawet w osiedlowym Lidlu 🙂 czy Biedronce.
Pamiętam pierwszy raz gdy jadłam świeże figi, byliśmy na pierwszym naszym rodzinnym, zagranicznym urlopie w Chorwacji. Ten smak mam w ustach do dziś. Wcześniej znałam je tylko z wersji suszonej, dodawanej do ciast, albo podawanych jako przekąska, gdy się miało ochotę na coś słodkiego… ale te pyszne, słodkie łezki, zrywane prosto z drzewa były po prostu niesamowite.

Teraz zakup fig w naszym kraju nie jest już taki trudny, szczególnie jesienią. Świetnie nadają się jako dekoracje do ciast, czy talerzy wędlin, lub serów, bo figi poza smakiem, cieszą również swoją urodą 🙂 Po prostu wyglądają nieziemsko.

Ale wracając do sedna, gdy jest „figowy” sezon zajadam je bardzo często, z powodzeniem mogę Wam polecić kanapeczki z figą i serem camembert, omlet z figami, figi zawijane w szynkę parmeńską, tartę z figami, pizzę z figami, ale tak najbardziej w tym sezonie serce moje skradły zapiekane figi z serem kozim, zapraszam więc po przepis, bo danie szybkie, proste, a do tego NIEZIEMSKO smaczne…

Zapiekane figi z serem kozim

Składniki:

  • 8 dojrzałych fig
  • 100 g rolady z sera koziego
  • 3-4 łyżki miodu
  • odrobina oliwy z oliwek
  • szczypta chilli
  • 3 łyżki płatków migdałowych
  • sól

Sposób przygotowania:

Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni.

W międzyczasie figi myjemy, odcinamy ogonki i nakrawamy na krzyż. Roladę kozią koimy w plastry. Każdy plasterek przecinamy na pół, a następnie jedną połówkę na ćwiartki. W nakrojoną figę wkładamy połówkę plasterka rolady, a następnie w przeciwną stronę wkładamy obie ćwiartki, tak aby powstał z sera krzyżyk.

Naczynie żaroodporne lub blaszkę spryskujemy oliwą z oliwek, a następnie układamy nadziane figi jedna obok drugiej. Lekko solimy i delikatnie posypujemy odrobiną chilli. Następnie każdą roladkę posypujemy płatkami migdałowymi, a po wierzchu polewamy delikatnie miodem.

Wkładamy do piekarnika na 30 minut. Pod koniec pieczenia można przez 5 minut przełączyć piekarnik na funkcję grilla i podpiec górę w temperaturze 240 stopni.

Wyjmujemy z piekarnika i podajemy. Najlepiej smakują na ciepło, ale na zimno też są niczego sobie 🙂

Smacznego!!!

Meksykański farsz — idealny dodatek do wielu dań

Niestety nigdy nie byłam w Meksyku. Jest bardzo wysoko na liście moich podróżniczych marzeń, wraz z całą Ameryką Południową… No ale cóż, nie teraz. Mimo to jednak, inspiracje kuchnią meksykańską, jakie czerpię z wielu miejsc — książek, blogów, czy filmów, często pojawiają się w naszej kuchni. Taką inspiracją jest również to dzisiejsze danie, a w zasadzie dodatek do dania, bo:

  • ten farsz możesz użyć jako samodzielne danie, dodając obok ryż
  • świetnie sprawdzi się jako farsz do naleśników w wersji normalnej, lub zapiekanej w piekarniku
  • idealnie wkomponuje się w placki tortilli dodając jedynie odrobinę ciągliwego sera
  • nadzienie do papryki, pomidora, czy cukinii,
  • farsz do wszelkiego rodzaju rożków, czy paczuszek z ciasta francuskiego, drożdżowego, czy kruchego

To kilka z pomysłów, jakie mnie przyszły do głowy, ale jak zawsze mówię w kuchni ogranicza nas tylko wyobraźnia 🙂

Dla mnie w obecnej chwili takie wielofunkcyjne danie jest idealne. Od kilku dni przeszłam na dietę, a to u mnie zawsze ciężki okres, bo gotuję na przysłowiowe dwa garnki. Jedno dla siebie, drugie dla rodziny.

Ma to swoje, zarówno plusy, jak i minusy. Zdecydowanym plusem jest to, że wciąż mam możliwość wyżywania się kulinarnego, kombinowania i improwizowania z nowymi daniami. Ale minusem jest fakt podwójnego gotowania — czytaj podwójny czas w kuchni. Niby to lubię, ale jednak leżenie z książką przy kominku lubię bardziej. Stąd też dania, jakie robię obecnie, są właśnie takimi wielozadaniowymi potrawami.

Farsz meksykański

Składniki:

  • 500 g mięsa (może być mielone, lub drobno krojone, dowolnego rodzaju, u mnie było z indyka)
  • 1 duża cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 papryczka chilli
  • 1 puszka 400 g groszku zielonego
  • 1 puszka 400 g kukurydzy
  • 1 puszka 400 g fasoli czerwonej
  • 1 puszka 400 g fasoli białej
  • 1 opakowanie 400 g pomidorów krojonych w puszce
  • 1 opakowanie 200 g koncentratu pomidorowego
  • 1 łyżeczka cukru
  • sól i pieprz
  • kilka kropel tabasco
  • 1 łyżeczka papryki słodkiej
  • 1/2 łyżeczki chilli
  • 2-3 łyżki oliwy z oliwek

Sposób przygotowania:

Cebulę, czosnek i papryczkę chili myjemy, czosnek i cebulę obieramy, wszystko drobno kroimy. Na patelni rozgrzewamy oliwę, wrzucamy cebulkę, chwilę podsmażamy, dodajemy czosnek i chili.

Chwilę smażymy i dodajemy pokrojone, lub mielone mięso. Dusimy, aż mięso zmieni swój kolor. Wówczas dodajemy odsączone i opłukane na sitku kukurydzę, groszek i obie fasole.

TIP: Opłukanie strączków z zalewy zmniejsza dolegliwości od strony przewodu pokarmowego, typu wzdęcia.

Mieszamy i zalewamy pomidorami w puszce oraz dodajemy koncentrat pomidorowy. W następnym kroku dodajemy przyprawy — cukier, paprykę słodką, chili, kilka kropel tabasco. Mieszamy dokładnie, skręcamy ogień i dusimy około 20 minut, aby woda z pomidorów dobrze odparowała i całość nabrała bardziej zbitej konsystencji. Pod koniec doprawiamy solą i pieprzem do smaku.

Tak jak pisałam wcześniej, farsz można w rożnorodny sposób wykorzystać, u nas powstały pyszne tortille 🙂

Smacznego!!!

Wspomnienie węgierskich wakacji — Langosz

Każdy, kto mnie zna, ten wie, że tak wielką miłością, jaka we mnie jest do gotowania, jest również do podróży. Na podróże potrafię wydać ostatnie pieniądze. Na wyjazd jestem w stanie spakować się w 5 minut (sprawdzone info ;-)) i rzucić wszystko nie zastanawiając się za bardzo nad tym co dalej…

Skąd mi się to wzięło? Nie mam zielonego pojęcia. Jako dziecko nie podróżowałam za wiele. Większość moich wakacji spędzałam na koloniach lub obozach, najczęściej w okolicznych miejscowościach.

Moje pierwsze samodzielne podróże zaczęły się w momencie wchodzenia w dorosłość i samodzielność. No i od tamtego czasu, wpadłam jak „śliwka w kompot”.

W normalnych warunkach (nie mówię o czasie pandemii) krótsze lub dłuższe zagraniczne wypady trafiały mi się 3-4 razy do roku. Do tego weekendowe wyjazdy po Polsce, powodowały, że większość czasu byłam w podróży i to był wspaniały czas. Niestety ostatni rok nie był aż tak łaskawy. Wprawdzie zaliczyłam kilka wyjazdów zagranicznych, kilka lokalnych, ale wciąż czuje niedosyt i mam nadzieję wkrótce to zmienić… Prawda jest też taka, że największym moim marzeniem jest roczna podróż kamperem po świecie, z gotowaniem lokalnych potraw, smakowaniem miejsc, w których będę. Głęboko wierzę, że mi się to kiedyś uda. Na razie muszę jeszcze chwilę na to poczekać, a w międzyczasie gotuje te lokalne smaki w domu.

Mam taką tradycję, że z każdego zagranicznego wyjazdu przywożę sobie przynajmniej jedną książkę kucharską. W efekcie coraz mniej miejsca na półce i coraz więcej przepisów do wypróbowania oraz smaków do odtworzenia. Takim smakiem do odtworzenia jest langosz, nasze wspomnienie weekendu w Budapeszcie. Spędzaliśmy go tam całą rodziną i langosz był naszym ulubionym street foodem. Polecam go serdecznie do samodzielnego przygotowania w domu. Smakuje bardzo dobrze, a w smaku lekko przypomina nasze rodzime placki ziemniaczane.

Langosz

Składniki:

  • 200 ml mleka
  • 20 g drożdży świeżych
  • 1 łyżeczka cukru
  • 400 g mąki pszennej
  • 250 g gotowanych zimnych ziemniaków,
  • 1 łyżeczka soli
  • 400-600 ml oleju do smażenia
  • 2 ząbki czosnku
  • odrobina oliwy z oliwek

Sposób przygotowania:

Ziemniaki obieramy ze skórki, gotujemy w osolonej wodzie. Ugotowane odcedzamy, studzimy, przeciskamy przez praskę lub mielimy w maszynce do mięsa.

W międzyczasie przygotowujemy zaczyn. Drożdże zasypujemy łyżeczką cukru i odstawiamy na chwilę, aż się lekko rozpuszczą, dodajemy mąkę i mleko, a następnie dokładnie mieszamy. Odstawiamy na 15 minut, aby lekko urósł i się spienił.

Do miski miksera przesiewamy mąkę, dodajemy sól, ugotowane ziemniaki oraz zaczyn i wyrabiamy hakiem do ciasta drożdżowego około 10-15 minut. Ciasto musi być gładkie i sprężyste. Ostawiamy w ciepłe miejsce na około 1 godzinę.

Po tym czasie przekładamy na stolnicę, lekko zagniatamy i formujemy kulki-placki (8-10 sztuk). Odstawiamy na kolejne 10 minut, a w tym czasie rozgrzewamy olej na głębokiej patelni. Każdy z placków smażymy z osobna po około 2 minuty z każdej strony w gorącym oleju.

W międzyczasie do oliwy z oliwek wciskamy obrane ząbki czosnku i dokładnie mieszamy. Taką oliwą z czosnkiem smarujemy cieniutko każdy z langoszy.

Ja podaje je z kwaśną śmietaną i serem, ale smakują super z cukrem, gulaszem, salsą pomidorową…

Smacznego!!!

Muffiny jajeczne – czyli bajecznie proste śniadanie…

Dawno mnie tu nie było, a w związku z tym, że sytuacja zewnętrzna nas nie rozpieszcza, ogrom stresu, nerwów i obaw jest przeogromny postanowiłam znów z większą intensywnością dzielić się z Wami tym, co mnie niesamowicie relaksuje… I wiem, że wiele osób wcale nie uważa czynności gotowania za relaksującą, ale musicie mi uwierzyć na słowo, mnie zdecydowanie relaksuje.

Z drugiej jednak strony, ostatnio bardzo, bardzo, dużo pracuję zawodowo, a ta praca jak większość wie, niewiele ma wspólnego z gotowaniem, więc w rezultacie czasu na gotowanie pozostaje w tygodniu zdecydowanie mniej. Jakiś czas temu opracowałam taki schemat, że piątek był dniem zakupowym. Przed pracą załatwiałam wszystko, co planowałam potrzebować na weekendowe gotowanie, dzięki czemu relaks zaczynaliśmy już od sobotniego śniadania, a czasem nawet, jeśli czas pozwolił od jakieś odświętnej kolacji w piątek. Taki wiecie, prawie romantyczny klimat, ja z mężem, córka, druga z narzeczonym na facetimie, świece i pyszne jedzenie… Dzięki takiemu rozplanowaniu do gotowania przystępowałam zawsze najpóźniej w sobotni poranek i gotowałam, gotowałam, gotowałam…

Efektem takich weekendowych kulinarnych ekscesów zwykle były ugotowane i zamrożone, lub zawekowane obiady na cały tydzień (dzięki temu mocno zredukowaliśmy jedzenie na wynos 🙂 ), ze dwa ciasta, pasty do pieczywa, jakiś domowy chleb lub bułeczki, przekąski. Skutek uboczny, naładowane akumulatory pozytywną energią i zaliczony kolejny sezon serialu na Netflix, bo zwykle w trakcie gotowania jednym okiem zerkam w telewizor :-). W poniedziałek bez ociągania można rozpocząć kolejny tydzień z werwą i ochotą, tak po prostu.

Podsumowując, czas kiedy mnie tu nie było, nie był czasem bez gotowania, bo to jest jakoś tak nieodłącznie ze mną związane, ale był zdecydowanie czasem, w którym się nie dzieliłam z Wami moim gotowaniem… Może czas to zmienić? Postaram się 🙂 nie będę obiecywać i się zarzekać, że teraz to już wpis co drugi dzień, pełno wiedzy, systematyczność… Mam w nosie googla, statystyki i inne takie. Gotuję bo lubię, piszę tu, bo może ktoś to przeczyta, a jak przeczyta, wykorzysta i jeszcze ugotuje to już w ogóle pełnia szczęścia… Także tego… zapraszam Was dziś na śniadanie… proste i pyszne , jak zawsze…

Muffiny jajeczne

Składniki (na 6 sztuk):

  • 6 jajek
  • 12 plasterków szynki parmeńskiej
  • 1/2 papryki czerwonej
  • 1/2 papryki żółtej
  • 1/2 papryki zielonej
  • 50 g sera typu cheddar
  • 1/2 pęczka szczypiorku
  • sól i pieprz
  • oliwa do smarowania foremek
  • papier do pieczenia (opcjonalnie)

Sposób przygotowania:

Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni, góra, dół, bez termoobiegu. Foremki na muffinki smarujemy delikatnie oliwą. Wykładamy środek papierem do pieczenia, jeśli używamy foremek silikonowych nie ma takiej potrzeby aby używać papieru. Na spód kładziemy na krzyż po dwa plasterki szynki parmeńskiej.

Paprykę myjemy i kroimy w drobna kostkę. Mieszamy wszystkie trzy kolory razem i wsypujemy po mniej więcej łyżce do każdego wgłębienia na muffinkę.

Do miski lub kubka wbijamy jajka, dodajemy sól i pieprz do smaku. Myjemy i siekamy szczypiorek, ścieramy na tarce o grubych oczkach, lub kroimy drobną kostkę ser. Ser i szczypiorek dodajemy do jajek i dokładnie mieszamy. Wymieszaną masę jajeczną wlewamy do wgłębień na muffiny w foremce. Przykrywamy od wierzchu wystającymi kawałkami szynki.

Wkładamy do piekarnika na 20-25 minut, muffinki są gotowe, gdy masa jajeczna jest z wierzchu dobrze ścięta. Wyjmujemy z piekarnika, przekładamy na talerze i podajemy. My najczęściej lubimy zjadać takie muffinki z sałatką z rukoli i pomidorków koktajlowych.

Smacznego!!

Papryka faszerowana po wegetariańsku – mój pomysł na danie w upał

Pogoda za oknem iście hiszpańska, uwielbiam wręcz taką, ale głownie wtedy, gdy:

a) nie idę do pracy,

b) leżę na leżaku w ogrodzie lub nad wodą (basen, morze, ocean, zalew… cokolwiek, byleby można się ochłodzić),

c) nikt nie każe mi stać wielu godzin nad parującą kuchnią, obok gorącego piekarnika….

W przeciwnym wypadku upał jest, niestety, uciążliwy. Ja wówczas nie mam ochoty na żadne skomplikowane dania. Jedzenie musi być lekkie, proste, zdecydowanie nie mięsne. Przy takich wysokich temperaturach mięsko mi jakoś nie podchodzi… może to pierwsze stadium przechodzenia na wegetarianizm???

Dokładnie takim lekkim i pożywnym daniem chcę się z Wami podzielić. Wrzuciłam go kilka dni temu na facebooka i część osób prosiła o przepis, więc już jest i poleca się na obiad, albo przekąskę… Idealnie sprawdzi się również jako lunchbox, gdyż podgrzewanie go w mikrofalówce nie umniejsza walorów smakowych ;-).

Papryka faszerowana soczewicą z dodatkami

Składniki:

  • 6 średnich, pękatych papryk do faszerowania (ja użyłam czerwonych, ale zielone i żółte, też się sprawdzą),
  • 2 łyżki oliwy z oliwek,
  • 1 cebula,
  • 3 ząbki czosnku,
  • po 1/2 papryki żółtej, zielonej i czerwonej,
  • 1/2 puszki 200 g zielonego groszku,
  • 1/2 puszki 200 g kukurydzy,
  • 1/2 puszki 200 g fasoli czerwonej,
  • 1/2 puszki 200 g fasoli białej,
  • 1/2 puszki 200 g cieciorki,
  • 125 ml soczewicy czerwonej,
  • 1 opakowanie 400 g pomidorów krojonych,
  • 1 łyżeczka ziaren kolendry,
  • 1 łyżeczka kuminu rzymskiego,
  • 1/2 łyżeczki cynamonu,
  • 2 łyżeczki sambal oelek,
  • 100 g sera cheddar,
  • 500 ml wody,
  • sól i pieprz,

Sposób przygotowania:

Piekarnik nastawiamy na 180 stopni, góra dół, bez termoobiegu.

Warzywa oczyszczamy, kroimy drobno. Paprykę w kostkę, cebulę i czosnek w drobne plasterki. Warzywa w puszkach odsączamy, płuczemy aby się pozbyć resztek zalewy. Soczewicę przepłukujemy wodą i odsączamy.

Na patelni rozgrzewamy oliwę z oliwek. Na rozgrzaną patelnię nakładamy cebulkę, chwilę dusimy i dodajemy czosnek. Dusimy około 5 minut i wkładamy na patelnię papryki pokrojone w kostkę. Ponownie dusimy, najlepiej pod przykryciem, kolejne 5 minut. Dodajemy warzywa z puszek, oraz krojone pomidory. Mieszamy i czekamy, aż się wszystko zagotuje. Wówczas dodajemy płukaną soczewicę oraz wszystkie przyprawy, za wyjątkiem soli i pieprzu. Ponownie mieszamy i podlewamy połową wody. Przykrywamy przykrywką i dusimy 10 minut, co jakiś czas mieszając. Gdy zgęstnieje dodajemy w międzyczasie trochę wody. Po 10 minutach dodajemy resztę wody i dalej dusimy pod przykryciem, mieszając co jakiś czas, przez 30 minut. Po około 40 minutach soczewica powinna już wciągnąć cały płyn, a farsz będzie miał dość zwartą konsystencję. Wówczas doprawiamy do smaku solą i pieprzem, mieszamy i zdejmujemy z ognia.

Papryki do faszerowania myjemy, kroimy na pół, delikatnie usuwamy gniazda nasienne, tak aby nie uszkodzić papryki. Do każdej połówki nakładamy po około 1-1 1/2 łyżki farszu, tak aby z „czubkiem” napełnić nasze paprykowe foremki. Posypujemy po wierzchu tartym cheddarem.

Wstawiamy do nagrzanego piekarnika na 20-25 minut. Wyjmujemy z piekarnika, można posypać po wierzchu siekaną natką pietruszki, bazylią, czy kolendrą.

Smacznego!!!