Piernikowe tiramisu — świąteczna inspiracja, która na stałe zagościła w naszym menu

Na święta bożego narodzenia w tym roku zrobiłam małą inspirację kuchnią włoską i naszymi lokalnymi świątecznymi smakami. Połączyłam pierniki z moim ulubionym włoskim smakiem i w ten sposób powstało piernikowe tiramisu.

Szczerze mówiąc, trochę obawiałam się tego połączenia, ale finalnie, wyszło obłędnie. Wprawdzie osoby, które nie lubią cynamonu mogą być lekko zawiedzione, ale u nas w domu, to połączenie smaków wyszło idealnie. Od świąt kilkakrotnie już zagościł na naszym stole, więc postanowiłam się tym przepisem z Wami również podzielić.

Piernikowe tiramisu

Składniki:

  • 1 duże opakowanie biszkoptów
  • 2 łyżki cynamonu
  • opakowanie pierników w lukrze, lub w czekoladzie

Na krem:

  • 5 żółtek
  • 5 łyżek brązowego cukru
  • 500 g mascarpone
  • 500 g  śmietany 36%
  • 1/2 łyżeczki przyprawy piernikowej
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • 5 łyżek cukru pudru
  • 1 opakowanie śmietan-fix

Na nasączenie:

  • 150 ml mocnej kawy espresso
  • 50 ml nalewki piernikowej, lub wódki karmelowej, ewentualnie orzechowej
  • 2 łyżki brązowego cukru
  • 1/2 łyżeczki przyprawy piernikowej

Sposób przygotowania:

Zaparzamy mocną kawę espresso, studzimy. Do ostudzonej kawy dodajemy cukier i alkohol, mieszamy dokładnie i przelewamy do miski, w której będzie nam wygodnie maczać biszkopty. Pierniki kroimy w drobną kostkę, zostawiając kilka do dekoracji.

Do misy miksera wbijamy żółtka, dodajemy 5 łyżek brązowego cukru i ubijamy około 10-15 minut, do czasu uzyskania bardzo puszystej, piankowej masy.
W drugiej misce ubijamy śmietanę oraz mascarpone wraz z cukrem pudrem na puszystą pianę. Pod koniec ubijania śmietany dodajemy śmietan-fix, przyprawę piernikową i cynamon. Ubitą śmietanę dodajemy do masy jajecznej i mieszamy dokładnie na małych obrotach miksera do uzyskania gładkiej konsystencji.

Kolejnym krokiem jest ułożenie biszkoptów w formie. Każdy z nich maczamy w kawie, a następnie układamy jeden obok drugiego na spodzie foremki. Wierzch biszkoptów posypujemy połową pokrojonych pierników. Następnie wykładamy około 1/2 porcji kremu. Rozprowadzamy warstwę kremu równomiernie na całej powierzchni biszkoptów i przechodzimy do układania kolejnej warstwy moczonych w kawie biszkoptów. Na biszkopty wysypujemy resztę pokruszonych pierników, wykładamy resztę kremu, wyrównujemy wierzch. Posypujemy cynamonem i dekorujemy pozostałymi piernikami.

Ciasto wkładamy do lodówki na minimum 2-3 godziny, a najlepiej na całą noc. Smakuje najlepiej dobrze schłodzone.

Smacznego!!!

Tarta de Santiago – hiszpańskie wspomnienia zimową porą

Ci, co mnie śledzą na bieżąco, wiedzą, że mam niesamowitą słabość do Hiszpanii. Po raz pierwszy trafiłam tam w roku 2016, wymieniając się na dom z cudowną rodziną z Andaluzji. To był niesamowity wyjazd. Okazało się, że mieszkanie w małym miasteczku w górach może być fantastycznie spędzonym czasem, a ludzie mieszkający dookoła są niesamowicie przyjaźni i pomocni.

Od tamtej pory trafialiśmy do Hiszpanii przynajmniej raz w roku. Prawda jest taka, że zawróciła nam ona w głowie totalnie. Gdybym miała wybrać jedno miejsce do mieszkania na dalszy czas mojego życia, to zdecydowanie byłaby to Andaluzja. Uwielbiam ten klimat, uwielbiam te miejsca, ludzi, mauretańskie pamiątki historii… To wszystko sprawia, że jest to moje miejsce na ziemi.

Podczas jednego z naszych wyjazdów, nasi hiszpańscy przyjaciele poczęstowali nas ciastem. O bogini, jakie to było ciasto. Mięciutkie, cytrusowe, migdałowe, aromatyczne, no po prostu niebo na talerzu. Od tamtej pory poszukiwałam idealnego odwzorowania tego smaku. W pierwszym kroku znalazłam w necie ponad 20 przepisów, które z uporem maniaka, testowałam. Później z najlepszych wersji wybrałam to co według mnie podnosiło jakość tego wypieku i finalnie skończyłam z fantastycznym przepisem na Tarta de Santiago.

Ciacho jest słodkie, smaczne, migdałowe, wilgotne i przepyszne. Serdecznie Wam polecam, bo warto je wypróbować. Idealnie się wpasuje do niedzielnej kawy, ale na świątecznym stole też raczej nikt nie pogardzi.

Tarta de Santiago

Składniki:

  • 250 g mielonych migdałów
  • 1 łyżka mąki
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 5 jajek
  • 250 g cukru
  • 1/2 – 1 łyżeczka cynamonu
  • skórka z 1 cytryny
  • 50 ml likieru migdałowego lub brandy
  • cukier puder do posypania
  • masło do smarowania formy
  • papier do pieczenia

Sposób wykonania:

Piekarnik nagrzewamy do 180°C, formę do pieczenia wykładamy papierem i smarujemy masłem. Jajka wbijamy do misy miksera, dodajemy cukier i ubijamy na sztywną, puszystą, kremową pianę. Im dłużej się ubija, tym lepiej.

Cytrynę myjemy dokładnie i ścieramy skórkę, dodajemy do ubitych jajek. Po chwili dodajemy likier oraz cynamon i dalej ubijamy około 2-3 minut. Do osobnej miski wsypujemy mielone migdały, dodajemy mąkę i proszek do pieczenia, mieszamy. Tak przygotowany proszek wsypujemy do ubitych jajek i bardzo delikatnie mieszamy szpatułką, aby piana nie opadła, do połączenia składników.

Przekładamy ciasto do formy i wkładamy do piekarnika na około 30 minut, sprawdzając pod koniec patyczkiem, czy ciasto dokładnie się upiekło. Po tym czasie wyjmujemy z piekarnika i studzimy. Wystudzone ciasto przekładamy na talerz, a następnie posypujemy cukrem pudrem. Ja swój kształt krzyża znalazłam w google, wydrukowałam na kartce i wycięłam, a następnie użyłam jako szablon. Ale ciasto można posypać po prostu po całej powierzchni.

Smacznego!!!

Osłoda jesiennych dni — ciasto czekoladowe

Kilka lat temu byliśmy na wycieczce w Pradze. Spacerując bez celu dzielnicy naszego hotelu, trafiliśmy do cudnej, kameralnej kawiarni. Zamówiliśmy kawę i obowiązkowo ciacho. I o matko! jakie to było ciacho. Czekoladowe, z wierzchu chrupiące, z taką lekką skorupką, a w środku mięciutkie i delikatne.

Długo zajęło mi znalezienie odpowiedniego balansu składników, aby uzyskać ten efekt, ale w końcu się udało. W ten weekend delektowałam się właśnie tym smakiem. Wspominałam romantyczne spacery po praskich uliczkach i zajadałam się moim najnowszym dziełem.

Prawda jest taka, że ja zawsze mam zastrzeżenia do swoich wyrobów. Taka „perfekcjonistka” ze mnie wychodzi, ale tym razem, nawet ja, byłam mocno usatysfakcjonowana efektem. No w końcu się udało… Mamy to.

A przepis poniżej…

Ciasto mocno czekoladowe

Składniki:

  • 300 g czekolady (ja użyłam 2 mleczne i jedną gorzką 90% kakao)
  • 200 g masła
  • 1 łyżka pasty waniliowej
  • 6 jajek
  • 200 g cukru trzcinowego
  • 200 g mielonych orzechów laskowych
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • sól

Sposób przygotowania:

Piekarnik nastawiamy na 180 stopni, tortownicę o średnicy 24 cm, wykładamy papierem do pieczenia i smarujemy masłem.

W garnku rozpuszczamy czekoladę z masłem. Żółtka oddzielamy od białek. Wkładamy do misy miksera, dodajemy cukier i ubijamy około 15 minut. Cukier powinien się rozpuścić, a z żółtek powstanie obfity, puszysty kogel-mogel.

W międzyczasie dodajemy do roztopionej czekolady pastę waniliową i dokładnie mieszamy. Dodajemy czekoladową masę do ubitych żółtek i zmieniamy w mikserze łopatkę z ubijacza, na mieszadło. Delikatnie mieszamy czekoladę z koglem-moglem, aby jak najmniej stracić na objętości. Do wymieszanej masy dodajemy mielone orzechy oraz proszek do pieczenia i ponownie delikatnie mieszamy.

W osobnej misce umieszczamy białka, dodajemy szczyptę soli i ubijamy na sztywną pianę. Po ubiciu łączymy z masą czekoladową bardzo delikatnie do połączenia składników. Można to zrobić na najmniejszych obrotach miksera, lub ręcznie, łopatką. Przekładamy do foremki i wyrównujemy wierzch.

Wkładamy do nagrzanego piekarnika i zmniejszamy temperaturę do 160 stopni. Pieczemy około 40 minut.

Po upieczeniu można dla ozdoby posypać cukrem pudrem i udekorować owocami. Można podawać na ciepło z lodami, ale wówczas traci trochę na chrupkości.

Smacznego!!!

Kwintesencja lata – jagodowe tiramisu

Jeśli mowa o letnich smakach, to dla mnie są to zawsze jagody. Nie wiem skąd mi się to wzięło, ale z dzieciństwa pamiętam spacery po lesie, gdy usta i dłonie całe umorusane były na niebiesko, od jagód znalezionych na krzakach…

Teraz taka sytuacja jest prawie nie do pomyślenia, bo przecież jagody rosnące w lesie są brudne, są na nich bakterie, odchody zwierząt (fujjj), ale kiedyś to było zupełnie co innego. Nikt się tym nie przejmował, a smak jagód ogrzanych słońcem bezpośrednio z krzaczka w lesie to zdecydowanie „mój smak dzieciństwa”.

Teraz, mimo że mieszkam w lesie, nie ma wokół nas jagodowych krzaków, a jagody od zawsze kupuje od zaprzyjaźnionej pani na lokalnym bazarku. Smak prawie ten sam, więc letnie weekendy obowiązkowo stoją pod hasłem „jagodowe dni”. W zeszły weekend smakowaliśmy jagodzianki, teraz pora na jagodowe tiramisu. Można powiedzieć, że to taka lekka wariacja na temat tego włoskiego deseru. Od zawsze robię go „po mojemu” z dodatkową porcją bitej śmietany, a ostatnio jeszcze z gniecionymi ciasteczkami amaretti.

Dla mnie to deser idealny, a niedzielna kawa na tarasie, w słońcu i z kawałkiem takiego tiramisu, to jest po prostu bajkowy czas…

Jagodowe tiramisu

Składniki:

  • 5 żółtek
  • 5 łyżek brązowego cukru
  • 500 g mascarpone
  • 500 g  śmietany 36%
  • 1 łyżeczka esencji migdałowej
  • 5 łyżek cukru pudru
  • 1 opakowanie śmietan-fix
  • 1/2 l jagód
  • 1 duże opakowanie biszkoptów
  • 150 ml mocnej kawy espresso
  • 50 ml amaretto
  • 2 łyżki brązowego cukru
  • 2 łyżki gorzkiego kakao
  • 100 g pokruszonych ciasteczek amaretti

Sposób przygotowania:

Zaparzamy mocną kawę espresso, studzimy. Do ostudzonej kawy dodajemy cukier i amaretto, mieszamy dokładnie i przelewamy do miski, w której będzie nam wygodnie maczać biszkopty. Jagody myjemy, osuszamy na papierowym ręczniku.

Do misy miksera wbijamy żółtka, dodajemy 5 łyżek brązowego cukru, oraz esencję migdałową i ubijamy około 10-15 minut, do czasu uzyskania bardzo puszystej, piankowej masy. Zmniejszamy prędkość miksera do minimum i dodajemy stopniowo w trzech porcjach mascarpone. Za każdym razem mieszamy do połączenia składników.
W drugiej misce ubijamy śmietanę 36% wraz z cukrem pudrem na puszystą pianę. Pod koniec ubijania śmietany dodajemy śmietan-fix. Ubitą śmietanę dodajemy do masy jajecznej z serkiem mascarpone i mieszamy dokładnie na małych obrotach miksera do uzyskania gładkiej konsystencji.

Kolejnym krokiem jest ułożenie biszkoptów w formie. Każdy z nich maczamy w kawie z amaretto, a następnie układamy jeden obok drugiego na spodzie foremki. Wierzch biszkoptów posypujemy rozkruszoną połową ciasteczek amaretti. Następnie wykładamy około 1/2 porcji kremu. Rozprowadzamy warstwę kremu równomiernie na całej powierzchni biszkoptów. Następnie rozsypujemy część jagód, zostawiając trochę więcej na górę ciasta i przechodzimy do układania kolejnej warstwy moczonych w kawie biszkoptów. Na biszkopty wysypujemy resztę pokruszonych amaretti, wykładamy resztę kremu, wyrównujemy wierzch. Posypujemy gorzkim kakao i rozsypujemy resztę jagód. Górę możemy udekorować listkami mięty.

Ciasto wkładamy do lodówki na minimum 2-3 godziny, a najlepiej na całą noc. Ciasto najlepiej smakuje dobrze schłodzone.

Smacznego!!!

Pyszne ciasto jogurtowo-migdałowe – bez glutenu i laktozy :-)

Wydaje mi się, że dawno nie było żadnego ciasta na blogu. Postanowiłam wiec podzielić się z Wami moim ostatnim odkryciem, a mianowicie ekspresowym ciastem migdałowo-jogurtowym. Ja osobiście użyłam do jego wykonania jogurtu wegańskiego kokosowego kupionego w Lidl-u. Bardzo często kupuję ostatnio wegańskie jogurty i naprawdę mi smakują. W tym cieście sprawdził się ten jogurt idealnie.

Samo ciasto jest przepyszne, delikatne, wilgotne, po prostu idealne. Do jego wykonania oczywiście można użyć również klasycznego jogurtu, będzie równie dobre, ale będzie zawierało wówczas niesławną ostatnio laktozę. Samo przygotowanie zajmuje kilkanaście minut, oraz 30-35 minut pieczenia, jest to więc idealne ciasto dla niespodziewanych gości. Smakuje świetnie solo, jak i z dodatkiem owoców i lodów waniliowych.

Polecam serdecznie!!!

Ciasto jogurtowo-migdałowe

Składniki:

  • 5 jajek,
  • 5 łyżek cukru trzcinowego,
  • 1 łyżeczka aromatu migdałowego,
  • 100 ml oleju rzepakowego,
  • 300 g jogurtu kokosowego,
  • 200 g mielonych migdałów,
  • cukier puder do posypania po wierzchu,
  • owoce do dekoracji,
  • lody waniliowe do podania,
  • masło kokosowe do wysmarowania tortownicy,

Sposób przygotowania:

Piekarnik nagrzewamy do 170 stopni. Okrągłą tortownicę 24 cm wykładamy papierem do pieczenia i smarujemy olejem kokosowym. Oddzielamy żółtka od białek. Żółtka wlewamy do miski, dodajemy cukier brązowy i ubijamy do białości. Do ubitych żółtek dodajemy aromat migdałowy, olej i jogurt. Mieszamy wszystko delikatnie, na koniec dodajemy mąkę migdałową, do czasu połączenia wszystkich składników. W drugiej misce ubijamy na sztywno białka. Łączymy ze sobą masę żółtkową i białka mieszając delikatnie, aby białka nie opadły.

Masę przekładamy do wysmarowanej tortownicy. Wkładamy ciasto do piekarnika i pieczemy 30-35 minut. Po włożeniu patyczka w ciasto powinien on być suchy. Wyjmujemy ciasto z piekarnika.

Posypujemy po wierzchu cukrem pudrem i dekorujemy świeżymi owocami.

Podajemy solo lub z lodami waniliowymi.

Smacznego!!!

Zielony sernik – moja pierwsza próba sernika z zieloną herbatą

Od dłuższego czasu strasznie modnym kulinarnym dodatkiem do różnorodnych dań, stała się zielona herbata matcha. Kilkakrotnie zdarzyło mi się spróbować w rożnych miejscach deserów z tym właśnie składnikiem i muszę się przyznać, że jestem nim zauroczona. Uwielbiam zieloną herbatę, tę jej delikatną goryczkę, odświeżający smak, stąd też pewnie desery z jej dodatkiem są dla mnie takim objawieniem. Zielona herbata powoduje, ze otrzymujemy niecodzienny smak, a do tego kolor dania jest zdecydowanie zaskakujący…

Długo myślałam, kombinowałam, aż w końcu powstała pierwsza nadająca się do opublikowania wersja mojego sernika na zimno z herbatą matcha. Co do wersji smaku zdania są podzielone, moja mama i moja młodsza córka są zachwycone, mąż stwierdził, że to nie jego smaki, dla mnie całość to po prostu pe-tar-da… Smakuje wyśmienicie, więc jeżeli macie pod ręką zieloną herbatę to serdecznie polecam wypróbować ten przepis.

W najbliższym czasie będę kombinować wersję pieczoną, zobaczymy która wygra w rankingu na najlepszy sernik matcha 🙂

Sernik na zimno z zieloną herbatą

Składniki:

Na spód:

  • 220 g herbatników maślanych,
  • 80 g masła,

Na masę serową:

  • 625 ml śmietany kremówki 30 lub 36%,
  • 100 g białej czekolady,
  • 2 płaskie łyżki herbaty matcha,
  • 1 limonka,
  • 250 g mascarpone,
  • 500 g ricotty,
  • 150 g cukru drobnego,
  • 30 g żelatyny,
  • 50 ml wody,

Na warstwę wierzchnią:

  • 2 dojrzałe mango,
  • 10 g żelatyny,
  • 50 ml soku pomarańczowego

Sposób wykonania:

Herbatniki rozkruszamy na proszek w blenderze. Masło topimy w mikrofalówce lub kąpieli wodnej. Roztopione masło łączymy z rozdrobnionymi herbatnikami, dokładnie mieszamy. Wykładamy na spód tortownicy, dokładnie dociskamy, tak aby pokryć cały spód. Wkładamy tortownice do lodówki na około 30 minut.

W małym rondelku gotujemy 125 ml śmietany z cukrem, cały czas mieszając, cukier musi się dokładnie rozpuścić, zdejmujemy z gazu. Do gorącej śmietany dodajemy białą czekoladę, i mieszamy, aż czekolada się rozpuści. Wówczas dodajemy matchę. po raz kolejny dokładnie mieszamy i odstawiamy do wystygnięcia.

Limonkę myjemy dokładnie, a następnie przelewamy wrzątkiem, aby usunąć ewentualne konserwanty jakie mogą być na skórce.W misce miksera łączymy ze sobą mascarpone i ricottę. Dodajemy do miski skórkę startą z całej limonki. W osobnej misce ubijamy na sztywno śmietanę. W 50 ml gorącej wody rozpuszczamy żelatynę. Do rozpuszczonej żelatyny, wciskamy sok z całej limonki, dodajemy po trochę sosu z matchy i śmietany, aby ją zahartować, a następnie wlewamy tak wymieszaną żelatynę do reszty sosu, mieszamy dokładnie. Tak przygotowany sos dodajemy do masy z serków, mieszamy dokładnie mikserem. Gdy już mamy jednolitą masę, dodajemy ubitą na sztywno śmietanę i miksujemy na małych obrotach do uzyskania jednolitej konsystencji. Przekładamy tak przygotowaną masę na spód z herbatników i wkładamy do lodówki.

Sok pomarańczowy podgrzewamy, rozpuszczamy w nim żelatynę. Mango myjemy, obieramy i kroimy w kostkę. Łączymy mango z sokiem w wysokim naczyniu i blendujemy aby uzyskać gładką masę. Tak przygotowaną masę wykładamy na masę sernikową i wkładamy ponownie do lodówki. Ciasto powinno spędzić w lodówce minimum 2 godziny, a najlepiej całą noc.

Wierzch ciasta można ozdobić dostępnymi owocami, w moim przypadku to były ziarenka granatu, ale truskawki, maliny, czy plasterki limonki, również wyglądają pięknie.

Smacznego!!!

Tarta a’la kinder country – czyli niebo na talerzu

Tak przejrzałam ostatnie wpisy i uznałam, że dawno nie było tu nic słodkiego. No wiec, coś dobrego, słodkiego, dla hedonistów jedzeniowych, niezważających na kalorie musi się w końcu pojawić. Takie jest właśnie dzisiejsze ciasto, a mianowicie tarta a’la kinder country.

Przyznam się, że jest to chyba mój ulubiony batonik z linii kinder. Połączenie mlecznej czekolady, karmelu, kremu waniliowego i ryżu preparowanego to moim zdaniem połączenie doskonałe. Takie też, próbowałam uzyskać w tym cieście, a moi goście twierdzili, że się udało…

Jeśli jesteście ciekawi, jak się przygotowuje takie domowe kinder country, to przepis znajdziecie poniżej, a ja życzę Wam smacznego…

Tarta a’la kinder country

Składniki:

Na spód:

  • 250 g herbatników kakaowych
  • 100 g masła
  • 100 g czekolady mlecznej

Na warstwę ryżową:

  • 100 g ryżu preparowanego (ja miałam 2 opakowania po 50 g)
  • 1 opakowanie 400 g masy kajmakowej (lub wcześniej przygotowanego własnoręcznego kajmaku)

Na warstwę kremową:

  • 250 mascarpone
  • 500 ml śmietany kremówki 36%
  • 1 opakowanie śmietan-fix
  • 4 łyżki cukru pudru
  • 1 łyżeczka olejku waniliowego
  • ziarenka wyskrobane z 1 laski wanilii

Na wierzch:

  • czekolada mleczna 200 g

Sposób przygotowania:

Herbatniki kruszymy, wrzucamy do malaksera i rozdrabniamy na proszek. Przekładamy rozdrobnione herbatniki do miski. W garnku rozpuszczamy na parze czekoladę i masło, rozpuszczone dodajemy do pokruszonych herbatników i dokładnie mieszamy. Wymieszane herbatniki wykładamy na tortownicę wyłożoną papierem do pieczenia. Rozsmarowujemy dokładnie po spodzie i wkładamy na minimum 15 minut do lodówki. W międzyczasie przygotowujemy warstwę ryżową.

Ryż preparowany przesypujemy do miski. Wlewamy do środka masę kajmakową. Mieszamy. Tak przygotowaną masę przekładamy na warstwę czekoladowych herbatników i ponownie wkładamy do lodówki.

Do miski miksera wlewamy śmietanę, dodajemy mascarpone, cukier puder, olejek waniliowy i ziarenka wanilii. Miksujemy mikserem chwilę, dodajemy śmietan-fix i dalej miksujemy, aż uzyskamy puszystą, w miarę sztywną, masę przypominającą bitą śmietanę.

Tak przygotowaną masę wykładamy na poprzednio ułożone warstwy w tortownicy. Na wierzch ścieramy na tarce o grubych oczkach czekoladę mleczną.

Smacznego!!!

 

 

Słodka niespodzianka – tarta a’la Kinder Bueno

Za oknem żar leje się z nieba, a za mną wciąż chodzą słodkie smaki, więc zamiast risotto z kurkami, które miało dziś wylądować na blogu, proponuje Wam tartę kinder bueno. Bez pieczenia, prosto z lodówki smakuje wybornie, lekko chłodna, idealnie wpisuje się w deser do kawy. Robi się ją dość szybko, jedyne o czym trzeba pamiętać, to aby ją schłodzić w lodówce około 2-3 godzin. Zapewniam Was, że dzieci wyjątkowo chętnie skuszą się na to ciasto, jedyny minus jest taki, że mocno uzależnia…

Tarta a’la Kinder Bueno

Składniki:

  • 4 batoniki Kinder Bueno
  •  150 g herbatników maślanych
  • 100 g mielonych orzechów laskowych
  • 125 g masła do spodu i trochę do wysmarowania formy
  • 200 ml śmietany kremówki
  • 250 g serka mascarpone
  • 50 g cukru pudru
  • 200 g czekolady mlecznej
  • 100 g czekolady gorzkiej
  • 1 opakowanie 100 g orzechów laskowych

Sposób przygotowania:

Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni. Orzechy wysypujemy na blaszkę z piekarnika. Do nagrzanego piekarnika wstawiamy orzechy na około 10 minut. W trakcie prażenia należy orzechy kilkakrotnie przemieszać. Uprażone orzechy wyjmujemy z piekarnika, studzimy, przesypujemy na czystą ściereczkę i pocierając usuwamy skórki z orzechów. Jeżeli nie mamy piekarnika, możemy etap prażenia orzechów pominąć, zmniejsza to odrobinę doznania smakowe, ale nadal jest pysznie.

Herbatniki pokruszyć, a następnie rozdrobnić w malakserze, dodać mielone orzechy laskowe i roztopione masło a następnie wymieszać dokładnie. Formę do tarty wysmarować masłem, a następnie wyłożyć na nią masę dokładnie dociskając, ja w tym celu używam najczęściej spodu szklanki. Formę z ciastem wkładamy do lodówki na 30 minut.

W tym czasie przygotowujemy krem. Czekoladę mleczną rozpuszczamy w kąpieli wodnej lub w mikrofalówce. Następnie przelewamy ją do misy miksera i dodajemy porcjami serek mascarpone mieszając dokładnie. Gdy już wymieszaliśmy czekoladę z mascarpone dodajemy cukier puder i śmietanę kremówkę. Ubijamy do czasu powstania puszystego kremu. Krem wykładamy na spód z herbatników, wyrównujemy powierzchnię. Dekorujemy po wierzchu połamanymi batonikami, wciskając je lekko w środek kremu. Posypujemy uprażonymi orzechami. W kąpieli wodnej lub mikrofalówce topimy gorzką czekoladę, a następnie polewamy po wierzchu ciasta, najlepiej nabierając na łyżkę, aby powstały charakterystyczne dla batoników paski.

Ciasto wkładamy do lodówki na minimum 2 godziny lub całą noc. Smacznego!!!

  

   

 

 

Truskawkowe tiramisu

Kilka tygodni temu dodałam wpis z przepisem na klasyczną wersję tiramisu. Dziś proponuję Wam inną odsłonę tego pysznego włoskiego deseru. Dodałam do niego truskawek, dzięki czemu słodki krem, nabrał zupełnie innego wyrazu. Gorąco polecam wypróbowanie tej wersji, gdyż smakuje znakomicie.

Zamiast truskawek można dodać wiele innych owoców, ja już wypróbowałam wersję z jagodami, borówkami, malinami, miksem owoców leśnych, z brzoskwiniami. Zawsze smakowało bosko. Zawsze warto poeksperymentować w tym temacie. Ja w najbliższy weekend planuje tort na bazie tiramisu, również z dodatkiem owoców. Zapewne więc, wkrótce również i taka wersja pojawi się na blogu, a na razie zachęcam do wypróbowania tiramisu z truskawkami. Polecam.

Truskawkowe tiramisu

Składniki (forma 35 x 28):

  • 5 żółtek
  • 5 łyżek brązowego cukru
  • 500 g mascarpone
  • 500 g  śmietany 30%
  • 5 łyżek cukru pudru
  • 1 opakowanie śmietan-fix
  • 1 opakowanie żelatyna-fix do deserów (opcjonalnie)
  • 1/2 kg truskawek
  • 1 duże opakowanie biszkoptów
  • 150 ml mocnej kawy esspresso
  • 50 ml amaretto
  • 2 łyżki brązowego cukru
  • 2 łyżki gorzkiego kakao

Sposób przygotowania:

Zaparzamy mocną kawę espresso, studzimy. Do ostudzonej kawy dodajemy cukier i amaretto, mieszamy dokładnie i przelewamy do miski, w której będzie nam wygodnie maczać biszkopty. Truskawki myjemy, osuszamy i usuwamy szypułki.

Do misy miksera wbijamy żółtka, dodajemy 5 łyżek brązowego cukru i ubijamy około 10-15 minut, do czasu uzyskania bardzo puszystej, piankowej masy. Zmniejszamy prędkość miksera do minimum i dodajemy stopniowo w trzech porcjach mascarpone. Za każdym razem mieszając do połączenia składników. (Opcjonalnie: Zagotowujemy 1/4 szklanki wody, do wrzątku wsypujemy żelatyna-fix, dokładnie mieszamy. Do wymieszanej wody z żelatyną dodajemy 3-4 łyżki śmietany, a następnie dokładnie mieszamy).
W drugiej misce ubijamy resztę śmietany wraz z cukrem pudrem na puszystą pianę. Pod koniec ubijania śmietany dodajemy śmietan-fix oraz żelatyna-fix rozpuszczony w wodzie z dodatkiem śmietany jeśli chcemy uzyskać bardziej stabilną konsystencję deseru. Ubitą śmietanę dodajemy do masy jajecznej z serkiem mascarpone i mieszamy dokładnie na małych obrotach miksera do uzyskania gładkiej konsystencji.

Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia i przechodzimy do układania biszkoptów. Każdego biszkopta maczamy w kawie z amaretto i układamy na blaszce. Gdy ułożymy już całą jedną warstwę biszkoptów wykładamy na nią około 1/2 porcji kremu. Rozprowadzamy warstwę kremu równomiernie. Następnie rozkładamy około połowę naszych truskawek pokrojonych na mniejsze kawałki. Truskawki lekko wciskamy w krem  i układamy kolejną warstwę namoczonych w kawie biszkoptów. Na biszkopty wykładamy resztę kremu, wyrównujemy wierzch. Na wierzchu układamy resztę pokrojonych truskawek (ja kroiłam w plasterki, ale ćwiartki i połówki, też będą ładnie wyglądać)  i sypiemy po wierzchu gorzkim kakao.

Ciasto wkładamy do lodówki na minimum 2-3 godziny, a najlepiej na całą noc. Najlepiej smakuje dobrze schłodzone.

Smacznego!!!

Tiramisu po mojemu w wersji klasycznej

Wiele lat temu miałam taki mały epizod, podczas studiów w wakacje postanowiłam wyjechać do Londynu aby dorobić sobie co nieco do studenckiego budżetu. Do tego wyjazdu wielokrotnie wracam w myślach, bo był to bardzo przełomowy moment w moim życiu. Tak naprawdę to po powrocie, nic już nie było takie samo, ale to wątek na zupełnie inny post. Podczas tego wyjazdu, udało mi się znaleźć pracę w przeuroczej, włoskiej knajpce na Hammersmith, o nazwie KoKo Resteurant. Atmosfera była tam iście włoska. Wszyscy byliśmy tam traktowani jak jedna wielka rodzina, razem gotowaliśmy, razem jedliśmy posiłki i razem gościliśmy naszych klientów.

Tam właśnie, podczas jednej z przerw obiadowych, razem z kucharzem, przygotowałam moje pierwsze w życiu tiramisu. Od powrotu z Londynu minęło już ponad 20 lat, ale ten deser gości u nas bardzo często. Przez lata, jego przepis, uległ lekkiej modyfikacji. Latem, często dodaję do środka różne owoce, aby nadać mu bardziej sezonowy smak. Prawda jest jednak taka, że wersja „tradycyjna”, czyli biszkopty i krem, to opcja podstawowa. Dlatego, mimo, że w ten weekend u mnie zagościła już wersja truskawkowa, podaję Wam najpierw przepis na tiramisu klasyczne. Wersja truskawkowa wkrótce. Polecam.

Tiramisu – wersja klasyczna

Składniki:

Ja przygotowywałam dwie małe blaszki 25 x 20 cm, ale może być też jedna duża 25 x 38, wymiary blaszek są orientacyjne, najwyżej będzie troszkę mniej, lub więcej kremu 🙂

  • 1 duże opakowanie biszkoptów
  • około 2 łyżki gorzkiego kakao do posypania po wierzchu

Na nasączenie biszkoptów:

  • 150 ml mocnego espresso
  • 50 ml amaretto
  • 2 łyżki cukru brązowego

Na krem:

  • 6 żółtek
  • 6 łyżek brązowego cukru
  • 750 g mascarpone
  • 500 ml śmietany kremówki 30-36%
  • 5 łyżek cukru pudru

Sposób przygotowania:

Zaparzamy mocną kawę espresso, studzimy. Do ostudzonej kawy dodajemy cukier i amaretto, mieszamy dokładnie i przelewamy do miski, w której będzie nam wygodnie maczać biszkopty.

Do misy miksera wbijamy żółtka (podobno najlepsze tiramisu wychodzi z całych żółtek, czyli takich, które nie pękły przy oddzielaniu żółtka od białka 🙂 ), dodajemy 6 łyżek brązowego cukru i ubijamy około 10-15 minut, do czasu uzyskania bardzo puszystej, piankowej masy. Zmniejszamy prędkość miksera do minimum i dodajemy stopniowo w trzech porcjach mascarpone. Za każdym razem mieszając do połączenia składników.
W drugiej misce ubijamy śmietanę wraz z cukrem pudrem na puszystą pianę. Ubitą pianę dodajemy do masy jajecznej z serkiem mascarpone i mieszamy dokładnie na małych obrotach miksera do uzyskania gładkiej konsystencji.

Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia i przechodzimy do układania biszkoptów. Każdego biszkopta maczamy w kawie z amaretto i układamy na blaszce. Gdy ułożymy już całą jedną warstwę biszkoptów wykładamy na nią około 1/3 porcji kremu. Rozprowadzamy warstwę kremu równomiernie i układamy kolejną warstwę moczonych w kawie biszkoptów. Na biszkopty wykładamy resztę kremu, wyrównujemy wierzch i sypiemy po wierzchu gorzkim kakao.

Ciasto wkładamy do lodówki na minimum 2-3 godziny, a najlepiej na całą noc. Ciasto najlepiej smakuje dobrze schłodzone.

Smacznego!!!